Anna Samusionek wczoraj wraz z córką wybrała się pod gmach Trybunału Konstytucyjnego i dołączyła do Strajku Kobiet, podczas którego policja usiłowała rozgonić protestujących.
NIE PRZEGAP: Psychopata chciał zabić Annę Dymną! To, co zrobił, po prostu przeraża!
- Ze względu na wcześniejsze zobowiązania dotarłyśmy z córką pod budynek, w którym kiedyś obradował prawdziwy Trybunał Konstytucyjny, z lekkim poślizgiem. Liczyłyśmy, że tak jak wczoraj będzie można spokojnie pospacerować w ramach pokojowego protestu. Na miejscu okazało się, że szczelny kordon policji blokował już dojście. Co chwilę podchodzili do nas mundurowi, żądając oddalenia się w kierunku pl. Na Rozdrożu, podając jak zwykle dość kuriozalne powody, ale byli w miarę grzeczni. Szczerze mi ich szkoda... - relacjonowała Anna Samusionek.
Anna Samusionek i jej córka były przerażone. Policjanci dopadli je w bocznej uliczce!
Anna Samusionek i jej córka weszły w boczną uliczkę i zostały otoczone przez policjantów.
- Gdy weszłyśmy w boczną uliczkę, dopadł nas policjant (prawdopodobnie w wieku mojego najmłodszego brata, czyli mógłby być moim synem) i bez pardonu, w chamski sposób kazał nam się oddalić. Oczywiście nie podał swoich danych. Przeganiał nas dosłownie jak bezpańskie psy, podnosząc na nas głos, napierając ciałem. Przeszłyśmy na drugą stronę całkiem pustej uliczki, ale nas dogonił. Za chwilę otoczyło nas chyba z 5 lub 6 dryblasów w mundurach i wysłuchałam tej pyskówki na "wysokim poziomie" w stylu "wyganiam Panią, bo mogę" - relacjonowała dalej Anna Samusionek.
Przyznała, że w pewnym momencie bała się już o bezpieczeństwo swoje i córki. Obawiała się, że funkcjonariusze zaraz je pobiją.
- Naprawdę miałam wrażenie, że jeszcze chwila i dostanę w twarz... Film nie oddaje jego mowy ciała... Moja córka była popychana... Czułam, że mogą zrobić z nami wszystko... Byłyśmy same... - opowiadała dalej aktorka, która nie potrafiła ukryć emocji.
W dalszej części Anna Samusionek zwróciła się bezpośrednio do Andrzeja Dudy, który jeszcze tak niedawno chwalił policję na antenie TVN24 za to, że jeszcze nikogo nie zabiła.
- Proszę zauważyć, że u nas nie ma przypadków, że ktoś zginął w czasie jakichkolwiek zamieszek - mówił wówczas Andrzej Duda.
- Panie prezydencie, ma Pan rację, ten policjant zachował się bardzo "profesjonalnie", bo przecież nas nie zabił... - usłyszeliśmy z ust wyraźnie zniesmaczonej aktorki.
W kolejnych słowach Anna Samusionek zwróciła się w kierunku liderki Strajku Kobiet, Marty Lempart.
- Słowa uznania dla tych wszystkich, którzy wytrwali wczoraj do późnych godzin nocnych, narażając się na bezprawne restrykcje. Marto Lempart, jesteś wielka.
W następnych słowach podsumowała działania policji, która wynosi protestujących za ręce i nogi.
- Nie ukrywam, że umierałabym ze strachu, widząc, jak pispolicja wynosi za ręce i nogi moje dziecko, ale jeszcze bardziej boję się tego, że moja córka w dramatycznej życiowej sytuacji nie będzie miała prawa wyboru, bo pan, który nawet nie ma dziecka, tak zdecydował - zakończyła Anna Samusionek.