Antoni Gucwiński wsiadając do karetki uśmiechnął się do żony i powiedział „niebawem wracam”. Niestety, dzień później już nie żył. Zmarł w szpitalu we Wrocławiu, a pani Hanna nie zdążyła się z nim pożegnać. Kobieta przeżywa teraz straszne chwile i nie potrafi się pogodzić z tym, co się wydarzyło. - Byliśmy razem 60 lat. Nagle Antoniego nie ma – wyznała Super Expressowi.
Zobacz: Antoni Gucwiński miał koronawirusa? Żona: " słyszałam tylko niewyraźne charczenie… " Wywiad
Choć od śmierci męża minęło już kilka dni, Hanna Gucwińska wciąż nie wie, kiedy i gdzie odbędzie się pogrzeb jej ukochanego.
We wstrząsającym wywiadzie (całość na naszej stronie internetowej www.se.pl) wyznała nam, że w szpitalu poinformowali ją, że może minąć trochę czasu, nim nastąpi ostatnie pożegnanie. - To z uwagi na epidemię. Antoni najpewniej był zarażony koronawirusem, dlatego będzie długo leżał w kostnicy – mówi nam Hanna Gucwińska, która liczy jednak, że jak najszybciej uda się pogrzebać małżonka.
Wdowa czeka teraz na ostateczną informację na temat przyczyn śmierci pana Antoniego. Pewne jest, że w ostatnich dniach życia miał coraz większe kłopoty z oddychaniem. Jeśli potwierdzi się, że był zarażony, to oznaczać to będzie, że już nie zobaczy męża – z uwagi na obostrzenia sanitarne – nie będzie można otworzyć trumny. Możliwe też, że ciało zostanie skremowane. - Mam bliskie osoby, które pomagają mi przetrwać ten straszny czas. Muszę sobie z tym wszystkim jakoś poradzić – słyszymy.
Antoni Gucwiński był wieloletnim dyrektorem wrocławskiego ogrodu zoologicznego. Rozsławił ZOO na całą Polskę dzięki programowi telewizyjnemu „Z kamerą wśród zwierząt”, który prowadził wraz z żoną. Wrocławski ogród – dzięki państwu Gucwińskim – stał się jedną z największych atrakcji miasta i jego wizytówką.