Niedawno Joanna Racewicz odpoczywała na Zanzibarze. Jej zdjęcia w czerwonej sukni zachwyciły internautów. Gwiazda wie jak przyciągnąć ich uwagę nie tylko wyglądem, ale również słowem. Dziennikarka podzieliła się z fanami zdjęciem ze szczepienia. Przyjęła trzecią dawkę preparatu, co dokładnie opisała w mediach społecznościowych, by zachęcić swoich obserwatorów do tego samego. Joanna Racewicz podała szokujące statystyki i porównała ilość zgonów do rozbitych Tupolewów. Jak wiadomo, mąż gwiazdy, Paweł Janeczek zginął w katastrofie smoleńskiej 10 kwietnia 2010 roku.
Wdowa wychowuje samotnie syna i jak pisze w poście o szczepieniu, ma dla kogo żyć. - 25 listopada 2021 roku. Moja trzecia dawka. Dokładnie w dniu, gdy zachorowało 28128 osób i zmarło 497. To tak, jakby jednego dnia spadło pięć Tupolewów. Śmiało można codziennie ogłaszać żałobę narodową. Mocne, prawda? Do tego prawdziwe - czytamy. Racewicz wyznała, że nie chce być jedną z podawanych przez Ministerstwo Zdrowia cyfr: - Dlaczego się szczepię? Bo nie chcę być jedną z tych cyfr. Nie zamierzam składać się na sumę, którą każdego dnia o 10.30 podaje Ministerstwo Zdrowia na tweeterze i którą potem powtarzają wszystkie media. Mam dla kogo żyć.
Dalsza treść artykułu pod galerią: Joanna Racewicz nie poszła na grób męża 1 listopada
Racewicz przywołała także nieprzyjemną sytuację, która miała miejsce w szpitalu. Została zaatakowana przez antyszczepionkowca, który zaczął ją wyzywać: - Czego jeszcze trzeba, żeby obudzili się koronasceptycy? Resztką sił nazywam ich bez emocji, choć jestem coraz bliższa rzucenia inwektywą - wyznaje Racewicz. - Już nie pora na ceregiele. Wersal powinien się skończyć. "Szczepienie to wolny wybór" - czytam w komę twarzach. Serio??? To po to zasuwałam do Wrocławia po pierwszą i drugą dawkę, żeby w kolejce prychnął na mnie gość bez maseczki wymyślając mi przy okazji od "głupiej pindy"??