Gdy Artur Barciś w listopadzie ubiegłego roku zachorował na COVID-19, stał się zwolennikiem szczepień. Wyznał, że sam przeżył gehennę, a skutki choroby odczuwa do dziś. Dlatego gwiazdor "Rancza" zapisał się na szczepienie bez wahania: - Ja się opieram na wiedzy naukowców, to są dla mnie autorytety, a nie politycy czy wiadomości z Internetu. Staram się weryfikować wiedzę - mówił Barciś. Aktor jest bardzo aktywny w mediach społecznościowych i coraz chętniej zabiera głos w ważnych społecznie sprawach. W tym roku przyznał się, że opuścił wspólnotę Kościoła katolickiego. Barciś powraca w swoich wypowiedziach do szczepionek przeciw COVID-19, apelując do osób sceptycznie do tego nastawionych. Żąda wykluczenia z życia publicznego niezaszczepionych Polaków. Aktor odniósł się również do funkcjonowania kultury w czasie pandemii. Uznał, że wpuszczanie na występy gości posiadających kod QR, który miałby potwierdzić, że są zaszczepieni, byłoby świetnym rozwiązaniem.
Artur Barciś: Koronawirus prawie mnie zabił. Sprawdź galerię niżej
Artur Barciś dzieli się swoimi przekonaniami i stanowczo apeluje do ludzi: - Warunkiem koniecznym, żebyśmy opanowali pandemię koronawirusa, jest, aby większość społeczeństwa się zaszczepiła. Wtedy uzyskamy odporność stadną i wirus nie będzie tak groźny, jak dotąd. Dlatego dla dobra wspólnego większość z nas powinna się zaszczepić. Z troski o siebie, o swoich bliskich i o innych - powiedział w rozmowie z Wirtualną Polską.
Aktor ostrzega przed konsekwencjami: - Jeśli ludzi nie można przekonać do tego, aby dla naszego wspólnego dobra się zaszczepili, to trzeba zastosować inne środki, które ich przekonają albo zmuszą do szczepień.