Artur Barciś wspomina swoje chłopięce potyczki z piłką. Jak każdy chłopak grywał w nogę, a dokładnie... stał na bramce.
- Gdy się jest dzieckiem, stanie na bramce jest karą, bo przecież każdy chciałby być wtedy Lubańskim i strzelać gole - mówi. - Ale przyznaję, lubiłem to moje stanie na bramce. Byłem dosyć zwinny i nieźle mi wychodziło łapanie piłki, a przecież lepiej robić w życiu coś, co dobrze wychodzi - śmieje się aktor, który kariery sportowej nie zrobił, bo... nigdy o niej nie marzył.
- Od dziecka byłem realistą, wiedziałem, że w sporcie nie osiągnę wielkich sukcesów, więc wybrałem sobie inny zawód i inne pasje.
Chociaż pan Artur w piłkę nożną już nie gra, jest zapalonym kibicem i śledzi mundialowe mecze.
- Oglądam mundial i kibicuję dobrej piłce, ale chyba najbardziej Niemcom, bo w tej drużynie grają Polacy. Myślę, że kibicuję właśnie Polakom w tej drużynie. To jest nasz kawałek mundialu - mówi Artur Barciś.