Pod koniec marca Orzech rozstał się z publicznym nadawcą. Powodem była jego nieobecność podczas nagrania specjalnego odcinka „Szansy na sukces”, której był gospodarzem. Stacja przekazała, że prezenter miał narazić TVP na „straty finansowe oraz wizerunkowe”, co miało być powodem zerwania z nim umowy. Na Facebooku Artur Orzech tłumaczył, że odszedł, bo nie zgadzał się na obecność muzyków disco polo w swoim programie. „Panie Kurski, wiem doskonale, jak mnie pan ceni, ale nie pozwolę sobie moją twarzą popierać zespołu Boys i Pana Pietrzaka” – pisał. Orzech przez wiele lat komentował dla TVP także konkurs Eurowizji. Ale po konflikcie z telewizją nie ma na to szans. Dziennikarz uruchomił więc swój kanał na YouTubie. „Wyprzedź prezesa, zanim Ci oświadczy, ze nie skomentujesz Eurowizji” – napisał. –Panie Kurski. Zatrzymał się Pan w czasie. Skomentuję Eurowizję, jak będę chciał. Pan mi w tym nie przeszkodzi” – dodał w kolejnym wpisie. Orzech pochwalił się już pierwszymi sukcesami swojego kanału na Youtubie. Obelżywe słowa skierował do Jacka Kurskiego: "3 dni i ponad 600 subskrypcji. Nie będę ci pisał jakiego pampersa sobie kup". Internauci są oburzeni językiem dziennikarza.
Widzowie zażenowani postawą Artura Orzecha
„Panie Orzech, pan się pogrąża coraz bardziej, wstyd”, „Nigdy bym się po nim nie spodziewała,zawsze uważałam go za niezwykle kulturalnego, trzymającego fason człowieka, a to były tylko pozory. Przykre”, „Tak trudno odejść z klasą i honorem?” - czytamy w komentarzach.