Artur Żmijewski dwa miesiące temu, 10 kwietnia, skończył 46 lat. Od jakiegoś czasu obawia się, że przestanie dostawać role amantów. Aktor, który gra księdza, nawet wcielając się w tę rolę stara się wyglądać jak najmłodziej. Gwiazdor ma niemałe problemy z zaakceptowaniem starzenia i zmian zachodzących w jego wyglądzie. Swoją charakteryzatorkę prosi o tuszowanie zmarszczek i łysienia.
- Artur zawsze był lekko nieśmiały i trochę zakompleksiony, nawet kiedy grywał amantów. On bardzo przywiązuje wagę do tego, żeby nie było widać, iż nieco przytył, a czupryna się przerzedziła. Fryzjerka każdy włosek musi mu ułożyć tak misternie, żeby nie było widać prześwitów. Broda też posiwiała i nieco dodaje lat - zdradziła informatorka tygodnika "Na Żywo".
Ponoć za dzień zdjęciowy w "Ojcu Mateuszu" dostaje jedno z największych honorariów w kraju. Stać go na lifting, dzięki któremu oszczędziłby pracy swoim charakteryzatorkom. Starszy od niego o rok Krzysztof Ibisz wydał dwa lata temu książkę "Jak dobrze wyglądać po 40-tce". Może aktor powinien wiedzy zaczerpnąć właśnie z publikacji lub zapytać u samego źródła, jak ma żyć.