W samochodzie spędzam wiele godzin - mówi nam Irek Beleninik. - Robię 80 tysięcy km rocznie. Moje auto musi być praktyczne, czyli mało palić, być wygodne i ergonomiczne - wylicza. Gdy pytamy, czy nie budzi się w nim kierowca Formuły 1, podczas testowania tych wspaniałych aut, dziennikarz odpowiada:
- Generalnie jestem spokojnym facetem, ale oczywiście takie superbryki to pisk opon i szybka jazda - śmieje się i dodaje: - Jazda samochodem wartym 900 tysięcy złotych robi wielkie wrażenie, ale bałbym się zaparkować je na ulicy. Obawiałbym się, że ktoś z zawiści porysuje karoserię.
Istnieje przekonanie, że wypasione samochody to zabawa tylko dla dużych chłopców, Irek Bieleninik nie podziela tej opinii.
- Zauważyłem, że dziewczyny, które nie interesują się autami, wsiadając do takiej superbryki, zachowują się jak faceci - dodaje.
Jednak naszemu testującemu frajdę sprawia bynajmniej nie auto. - Rok temu kupiłem sobie skuterek, który po małym tuningu jedzie 80 km/h. Ta zabawka daje mi dużo frajdy. To jest to, co tygrysy lubią najbardziej - śmieje się Irek Bieleninik.
Zobacz