"Autobiografia" zespołu Perfect nie jest o Grzegorzu Markowskim
Grupa Perfect i Grzegorz Markowski wylansowali wiele kapitalnych przebojów, m.in.: "Nie płacz Ewka", "Chcemy być sobą", "Niepokonani", "Idź precz" czy "Objazdowe nieme kino". Jednak największym hitem zespołu Perfect jest słynna "Autobiografia", czyli nieformalny hymn polskiego rocka. Utwór skomponował Zbigniew Hołdys, pierwszy lider kapeli, i autor największych hitów Perfectu. Tekst do "Autobiografii" napisał Bogdan Olewicz. I to właśnie o Hołdysie i Olewiczu jest "Autobiografia". Trzecim bohaterem piosenki jest inny znakomity autor tekstów Andrzej Mogielnicki. - Piosenka opowiada o trzech przyjaciołach. Andrzej Mogielnicki, Zbyszek Hołdys, Bogdan Olewicz tworzyli trójkę przyjaciół mając 17, 18 lat - marzyli o karierze. Początkowo tę piosenkę miał wykonywać Zbyszek Hołdys, ale oddał ją w końcu mnie, twierdząc, że nie poradzi sobie z wokalem - zdradził Grzegorz Markowski w rozmowie z rockmagazyn.pl.
Autor tekstu o "Autobiografii". Kawałek dostał od Zbigniewa Hołdysa
Początkowo Bogdan Olewicz nie podchodził zbyt entuzjastycznie do kawałka skomponowanego przez Zbigniewa Hołdysa. "Autobiografia" sporo czasu przeleżała w szufladzie. - Dostałem bowiem długi, nudny kawałek do napisania (...) Wiedziałem, że to ma być ballada. Powstawały inne utwory, ale do tego jakoś nie miałem serca. Na komentarz polityczny było to za rozwlekłe, hitowego szlagwortu, też w tym nie było. W sumie, kłopot - wyznał tekściarz cytowany przez portal bibliotekapiosenki.pl.
Pod tekstem znajduje się galeria, w której pokazujemy, jak przez lata zmieniał się zespół Perfect i Grzegorz Markowski
Pisywałem piosenki tuż po wstaniu z łóżka, nawet jeszcze przed umyciem zębów, żeby nie zakłócać błogiego posennego nastroju. No i któregoś dnia siadłem w bieliźnie i betach i przypomniał mi się wczorajszy wieczór. Otóż pewna firma polonijna, która chciała mnie zatrudnić, poprosiła o CV. Kilka godzin "rzeźbiłem" swój życiorys i teraz mając jeszcze głowę pełną wczorajszych myśli, pomyślałem "a może by napisać życiorys, ale w trochę innej formie?". I tak, gdzieś do czternastej cały ten tekst "spłynął" do kajetu w kratkę, w którym zapisywałem pomysły. Mój ojciec naprawdę "martenowski stawiał piec", dla oddania prawdy historycznej w pierwotnej wersji umieściłem "wujek Józek zmarł" (Józef Stalin - red.), ale musiałem ustąpić cenzurze i zostało "wiatr odnowy wiał". Miałem wątpliwości, czy to będzie interesujące dla zespołu? A dla publiczności? Pewnie nie. Z drugiej strony - myślałem - taka nudna ballada to nie jest żaden materiał na przebój, ani nawet na singla. Ot taka "upchajdziura". Na wszelki wypadek, żeby pogłaskać ego Hołdysa, umieściłem tam i jego doświadczenia: "klezmer kazał mi grać takie rzeczy, że jeszcze mi wstyd" to przecież o nim. No i na koniec ten opis samotności idola. Kiedy przyniosłem tekst na próbę, wielkiego entuzjazmu nie było, za to był kłopot - Zbyszek nie wyobrażał sobie, że nie on to zaśpiewa. Chyba nie dałby rady, skoro podczas nagrania Grzesiek Markowski "walczył" z piosenką przez cały dzień. Coś chciał zmieniać, coś dodawać i tu determinacją wykazał się Hołdys. "Ma być monotonnie, opowiadająco" - upierał się. No, szło nam tak ciężko, że w pewnym momencie w ogóle chcieliśmy to rzucić - wspominał Bogdan Olewicz.