Avicii nie żyje. 28-letni DJ, jedna z najsłynniejszych postaci na europejskim rynku muzyki klubowej, zmarł w Omanie. 20 kwietnia został znaleziony martwy w hotelu Muscat Hills, w którym odpoczywał w czasie urlopu.
Do Omanu wybrał się brat Aviciego, David Bergling, by zbadać okoliczności śmierci brata. Do tej pory nie wiadomo bowiem, jaka była przyczyna śmierci Tima Berglinga. Z informacji świadków, którzy spotykali Aviciego w hotelu w Omanie, wynika, że był on w dobrym nastroju. Mówił, że cieszy się z odpoczynku.
Jak podaje news.com.au, David Bergling zameldował się już w ekskluzywnym hotelu położonym zaledwie 15 minut drogi od hotelu Muscat Hills, w którym przebywał Avicii.
Avicii cierpiał na ostre zapalenie trzustki, spodowane poniekąd piciem alkoholu. Przyznawał, że wpadł w nawyk z powodu swojego trybu życia i wyjazdów na trasy koncertowe. "Podróżujesz, żyjesz na walizkach, wszędzie, gdzie jedziesz, jest pełno alkoholu. To dziwne, gdy nie pijesz" - mówił. Dlatego w 2016 roku zrezynował z tras koncertowych.