Mówili na nią Brigitte Bardot krajów socjalistycznych. Piękna zarówno jako blondynka, jak i szatynka, o subtelnej urodzie. Poznaliśmy ją w "Faraonie", "Panu Wołodyjowskim"... Znana była też w Czechosłowacji, NRD. Ale najbardziej w ZSRR. Nawet dziś nie ma Rosjanina, który nie znałby hitu "Ironija sudby" (u nas "Ironia losu" lub "Szczęśliwego Nowego Roku"), gdy pijany Żenia zamiast do Moskwy trafia do Leningradu i wchodzi do obcego mieszkania, w którym spotyka Nadię (w tej roli Brylska)...
Ten film od 1975 r. puszczany jest u naszych sąsiadów w każdego sylwestra, ogląda go już czwarte pokolenie. Ba, w 2007 r., ponieważ film nadal jest hitem, Rosjanie nakręcili "Szczęśliwego Nowego Roku. Kontynuacja" i oczywiście zaprosili Brylską.
Jej wielkie zasługi w zbliżaniu narodów zostały docenione nawet na szczeblu politycznym. W 2012 r. Brylska otrzymała nagrodę w Sankt Petersburgu. A kiedy honorował ją Siergiej Ławrow (63 l.), minister rosyjskiego MSZ, widać było, że jest pod jej wielkim urokiem.
- Z ekranów kin i telewizorów wstąpiła do każdego domu w Rosji - mówił zaznaczając, że aktorka jest wizytówką Polski i Rosji.