- Pani Barbaro, muszę pani wyznać, że jestem pod ogromnym wrażeniem pani świetnego wyglądu. Jak pani to robi?
- Dziękuję serdecznie. Pracuję nad swoim wyglądem przez całe życie, wszystkie dnie i noce.
- Używa pani jakichś specjalnych kosmetyków, chodzi pani na zabiegi?
- Kosmetyki są przeze mnie na pewno uważnie przeglądane. Bardzo dużo używam niemowlęcych kosmetyków, bo jestem ruda, piegowata od dziecka, mam bardzo wrażliwą skórę.
- A co pani myśli na temat operacji plastycznych, botoksu?
- Jestem przeciwniczką tego rodzaju poprawiania urody. Częściowo jest to moda. Rozumiem potrzeby upiększania się, ale nie toleruję tak drastycznych metod. Nie można zacząć dbać o siebie dopiero wtedy, kiedy ma się oznaki zaniedbania. O skórę dba się od urodzenia. Rodzice pilnują, by dziecko było zadbane, wypielęgnowane. Tak samo jest ze zwierzętami. Widać, które zwierzę ma piękną lśniącą sierść, przycięte pazury i jest zdrowe.
- Wyznała pani, że długo paliła papierosy. Ale nie widać tego po pani pięknej cerze.
- Bo zawsze była chroniona kosmetykami. Mimo że paliłam wiele lat i bardzo dużo. Cały czas przebywałam wśród palaczy, czyli w takich krematoriach.
- Jak to się stało, że udało się pani pokonać ten nałóg?
- To nie ja pokonałam nałóg, tylko nałóg mnie. Papierosy rzuciły mną skutecznie o ziemię. Zniszczyły mi wszystko, co dało się zniszczyć w moim organizmie. W 1975 roku doszłam wtedy do wniosku, że trzeba ratować zdrowie. Do dziś mam astmę, choć papierosy rzuciłam wiele lat temu. Duszę się i mam uciążliwy kaszel, jeśli ktoś przy mnie zapali. W kontraktach mam zastrzeżony zakaz palenia przy mnie.
- Ale innych nałogów pani nie miała?
- Nie. Miałam jedynie wszystkie na literę P, poza piciem (pracoholizm, czyli praca dniem i nocą, podróże, prowadzenie auta, prawo międzynarodowe, prace na drutach i szydełku, pranie ręczne).
- Alkohol jednak jest znany wszystkim. Zdarzało się państwu pić na planie serialu "Czterej pancerni i pies"?
- Na planie??? Przecież nie byłoby filmu. Po zdjęciach był taki początkowy etap "Czterech pancernych i psa", kiedy to sami panowie kręcili przez rok serial. Alkohol to była ich tak zwana jedyna podpora, baza, ratunek, oddzieleni panowie od świata tylko w pracy. Tak przynajmniej się tłumaczyli, że baza alkoholowa była dodatkiem bezwzględnym. Ale i ta się znudziła.
- W tym roku świętuje pani 70-lecie pracy artystycznej. Ma pani na swoim koncie wiele wspaniałych ról. Czy żałuje pani którejś z nich?
- A skąd, w żadnym wypadku. Jakże bym doszła do tej siedemdziesiątki jubileuszowej, jak bym czegoś żałowała. Ostrożnie wybierałam wszystkie propozycje. Bozia nie poskąpiła mi tej intuicji i przede wszystkim wiedzy. Jest to najmocniejsza baza, jaka może być w każdej sytuacji.
- Widzę, że cały czas jest pani aktywna zawodowo.
- I to bardzo. Najbliższy czas zawodowy jest absolutnie na gęsto wypełniony w związku z pierwszym moim dziewiczym doświadczeniem odnośnie mojej książki. Niezwykłe doświadczenie w spotkaniu z jej autorem Remigiuszem Grzelą. Oboje siebie obserwowaliśmy i podeszliśmy do tego z zaufaniem.
Zobacz: Janda przez PiS zamknie teatr? Barbara Krafftówna zaniepokojona "Byłoby to wielką przykrością"