Po mocnym wizerunkowym kryzysie Basia Kurdej-Szatan założyła fundację, która udziela wsparcia dzieciom, młodzieży i ludziom znajdującym się w potrzebie. Oprócz tego działa na rzecz ludzi dotkniętych kryzysem humanitarnym wywołanym wojną na Ukrainie. Aktorka zainwestowała z własnej kieszeni w rozpoczęcie całej akcji, zorganizowanie, nagłośnienie, szkolenia psychologów (w zakresie interwencji kryzysowej) i w pierwszy miesiąc ich pracy.
Na pokrycie kosztów dalszej działalności jej fundacji zorganizowała w sieci zbiórkę, której celem jest pół miliona złotych. Termin końca zrzutki nieubłaganie dobiega końca, a Basia przeżywa dramat, bo nie udało się zebrać nawet 1% kwoty, o którą prosi.
- (...) ja teraz uruchomiłam zrzutkę, ale nikt nie chce na nią wpłacać - żaliła się reporterce JastrzabPost.
Do południa w czwartek (12 kwietnia) zbiórkę Basi wsparły 72 osoby, które wpłaciły łącznie 2717 zł. Zdaniem Kurdej-Szatan taki stan rzeczy może wynikać z faktu, że ludzie mają już coraz bardziej dość kolejnych zrzutek. Aktorka nie traci jednak nadziei i kolejny raz zwróciła się do fanów z apelem o wpłaty na rzecz fundacji i jej telefonu zaufania.
- Mam wrażenie, że ludzie mają dość zrzutek i już nikt nie chce słuchać o wojnie, a ten telefon jest naprawdę bardzo potrzebny. Właśnie po takiej jednej opinii psychologa uświadomiłam sobie, że warto, że chcę o to walczyć, chcę zbierać na to pieniądze i chcę, aby ten telefon zaufania funkcjonował i działał, i żeby te telefony były odbierane. Psychologowie mają dyżury, ja chcę, aby to działało. Zdrowie psychiczne jest tak samo ważne jak fizyczne i materialne. Bardzo was proszę, wspomóżcie zrzutkę, aby psychologowie mogli cały czas pracować - apeluje Barbara Kurdej-Szatan.