"Super Express": - Możesz powiedzieć o sobie: „jestem szczęściarą”?
Basia Kurdej-Szatan: - Tak, jestem szczęściarą, a największym szczęściem jest moja rodzina. Mam cudownego, wspierającego mnie na każdym kroku męża i wspaniałe dzieci, które są sensem mojego życia. Do tego satysfakcjonującą pracę, która jest moją wielką pasją. I choć niekiedy pojawiają się mniejsze, czy większe zakręty, lub jakieś nieoczekiwane przeszkody, nie poddaję się. Nie straciłam radości życia i w każdej sytuacji z optymizmem spoglądam na świat. U mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna!
- Twój mąż powiedział mi kiedyś, że rozbrajasz go naturalnością, otwartością i tym, że potrafisz żyć chwilą, na pełnym luzie. Zgadzasz się z tą opinią?
- Dodałabym jeszcze szczerość i spontaniczność (śmiech). Najważniejsze jednak, że świetnie się uzupełniamy, rozumiemy i gramy do jednej bramki. Mamy wspólne zainteresowania, dużo podróżujemy, zdarza się nam również razem pracować. Teraz marzy się nam wyprodukowanie musicalu, ale na to potrzebna jest chwila twórczego oddechu i oczywiście pieniądze. Obydwoje mamy zapełniony czas po brzegi, bo zawodowych wyzwań nam nie brakuje, ale wychodzimy z założenia, że co ma być, to będzie!
- Intensywna praca nie sprawia, że cierpi na tym wasze życie prywatne?
Godzenie pracy z życiem rodzinnym nigdy nie jest łatwe, szczególnie teraz, gdy widzę Rafała od święta. Obecnie wiele spraw ogarniam sama, bo od połowy stycznia częściej bywa on w Toruniu, gdzie przygotowuje się do kwietniowej premiery spektaklu „Jesus Christ Superstar” oraz w Białymstoku, w którym pojawi się w musicalu „Vesper”, opowiadającym o życiu Krystyny Skarbek.
Ja z kolei, nie licząc dziesięciu spektakli w których gram, ostatnie tygodnie spędzałam na planie filmu „Piernikowe serce”, a niedawno rozpoczęłam zdjęcia do serialu TVP „Zaraz wracam” o pracownikach urzędu gminy. No i jest jeszcze program „Cudowne lata”, który z wielką radością i przyjemnością prowadzę.
NIE PRZEGAP: Te gwiazdy były cenzurowane przez poprzednie władze TVP. Lista nazwisk
- Jak znosisz tę przymusową rozłąkę?
- Tęsknię, wiadomo, ale jako pracująca mama nie mam czasu na użalanie się nad sobą (śmiech).
Mój pełen werwy pięcioletni synek pochłania mnie całkowicie, ostatnio na przedszkolny bal do pierwszej w nocy robiłam skrzydła samolotu, bo Henio zamarzył sobie, że chce sprawdzić się w roli statku powietrznego. Jak widać, na nudę i marazm nie mogę narzekać, w moim życiu wiele się dzieje, co bardzo mnie cieszy i jeszcze bardziej napędza do działania.
- Bycie mamą i zawodowe obowiązki nie kolidują z twoim zaangażowaniem we własną fundację?
- Staram się, aby te wszystkie moje zajętości się dopełniały, a nie wykluczały wzajemnie. Wiele zależy od dobrej organizacji, z czym na szczęście nie mam większego problemu. Znajduję więc czas, by w ramach mojej fundacji „Z Porywu Serca” dzielić się z tymi, którzy od losu dostali mniej. I nie traktuję tej charytatywnej działalności, jako coś szczególnego i wyjątkowego. Dla mnie pomoc innym jest czymś absolutnie naturalnym i oczywistym. A profesja, jaką wykonuję jeszcze bardziej mi tę pomoc ułatwia, z czego ogromnie się cieszę i „wykorzystuję” ten fakt na ile tylko się da.
- Przed tobą nadal intensywny czas?
- O urlopie na egzotycznej plaży mogę na razie pomarzyć! Ale coś za coś, nie można mieć wszystkiego. Z drugiej strony w sierpniu czeka mnie szczególne wydarzenie, czyli premiera spektaklu o słynnej przedwojennej aktorce Inie Benicie, gdzie po raz pierwszy pojawię się na scenie ze swoją siostrą, aktorką Teatru Muzycznego w Gdyni - Kasią Kurdej-Mania. Bardzo się z tego cieszę i już nie mogę się doczekać, kiedy zagramy razem!
- W sierpniu skończysz też czterdzieści lat. W jaki sposób traktujesz przekroczenie pewnej „magicznej” granicy?
- Powoli oswajam się z myślą, że młodsza już nie będę (śmiech). Nie jest to łatwe i choć mam świadomość, że to tylko kolejna cyferka, czterdziestka zawsze kojarzyła mi się z jakimś przełomem, punktem zwrotnym w życiu i zakończeniem pewnego etapu. Nie chcę jednak oglądać się wstecz, tylko iść otwarcie do przodu. Kto wie, może to moment, w którym znajdę czas na spełnianie marzeń? Tych z pozoru zwariowanych i szalonych, na które wcześniej się nie zdecydowałam.
Rozmawiał Artur Krasicki