Basia Kurdej-Szatan i jej mąż zaczęli żyć oddzielnie. Widują się już tylko od święta. Co z ich małżeństwem?

2025-03-19 5:25

Basia Kurdej-Szatan (39 l.) wróciła do Telewizji Polskiej i nie może opędzić się od pracy. W dodatku na jej głowę spadły wszystkie domowe obowiązki. Jej mąż Rafał Szatan (36 l.) przyjął bowiem rolę Jezusa w Teatrze Muzycznym w Toruniu. Małżeństwo musi żyć na odległość. I choć bardzo cieszą się z pracy, bywa naprawdę ciężko. - Widujemy się od święta - wyznaje nam aktorka, której ostatnio zdarza się zarywać noce. Przeczytajcie nasz wywiad z Basią Kurdej-Szatan.

"Super Express": - Możesz powiedzieć o sobie: „jestem szczęściarą”?

Basia Kurdej-Szatan: - Tak, jestem szczęściarą, a największym szczęściem jest moja rodzina. Mam cudownego, wspierającego mnie na każdym kroku męża i wspaniałe dzieci, które są sensem mojego życia. Do tego satysfakcjonującą pracę, która jest moją wielką pasją. I choć niekiedy pojawiają się mniejsze, czy większe zakręty, lub jakieś nieoczekiwane przeszkody, nie poddaję się. Nie straciłam radości życia i w każdej sytuacji z optymizmem spoglądam na świat. U mnie szklanka jest zawsze do połowy pełna!

- Twój mąż powiedział mi kiedyś, że rozbrajasz go naturalnością, otwartością i tym, że potrafisz żyć chwilą, na pełnym luzie. Zgadzasz się z tą opinią?

- Dodałabym jeszcze szczerość i spontaniczność (śmiech). Najważniejsze jednak, że świetnie się uzupełniamy, rozumiemy i gramy do jednej bramki. Mamy wspólne zainteresowania, dużo podróżujemy, zdarza się nam również razem pracować. Teraz marzy się nam wyprodukowanie musicalu, ale na to potrzebna jest chwila twórczego oddechu i oczywiście pieniądze. Obydwoje mamy zapełniony czas po brzegi, bo zawodowych wyzwań nam nie brakuje, ale wychodzimy z założenia, że co ma być, to będzie!

- Intensywna praca nie sprawia, że cierpi na tym wasze życie prywatne?

Godzenie pracy z życiem rodzinnym nigdy nie jest łatwe, szczególnie teraz, gdy widzę Rafała od święta. Obecnie wiele spraw ogarniam sama, bo od połowy stycznia częściej bywa on w Toruniu, gdzie przygotowuje się do kwietniowej premiery spektaklu „Jesus Christ Superstar” oraz w Białymstoku, w którym pojawi się w musicalu „Vesper”, opowiadającym o życiu Krystyny Skarbek.

Ja z kolei, nie licząc dziesięciu spektakli w których gram, ostatnie tygodnie spędzałam na planie filmu „Piernikowe serce”, a niedawno rozpoczęłam zdjęcia do serialu TVP „Zaraz wracam” o pracownikach urzędu gminy. No i jest jeszcze program „Cudowne lata”, który z wielką radością i przyjemnością prowadzę.

NIE PRZEGAP: Te gwiazdy były cenzurowane przez poprzednie władze TVP. Lista nazwisk

- Jak znosisz tę przymusową rozłąkę?

- Tęsknię, wiadomo, ale jako pracująca mama nie mam czasu na użalanie się nad sobą (śmiech).

Mój pełen werwy pięcioletni synek pochłania mnie całkowicie, ostatnio na przedszkolny bal do pierwszej w nocy robiłam skrzydła samolotu, bo Henio zamarzył sobie, że chce sprawdzić się w roli statku powietrznego. Jak widać, na nudę i marazm nie mogę narzekać, w moim życiu wiele się dzieje, co bardzo mnie cieszy i jeszcze bardziej napędza do działania.

- Bycie mamą i zawodowe obowiązki nie kolidują z twoim zaangażowaniem we własną fundację?

- Staram się, aby te wszystkie moje zajętości się dopełniały, a nie wykluczały wzajemnie. Wiele zależy od dobrej organizacji, z czym na szczęście nie mam większego problemu. Znajduję więc czas, by w ramach mojej fundacji „Z Porywu Serca” dzielić się z tymi, którzy od losu dostali mniej. I nie traktuję tej charytatywnej działalności, jako coś szczególnego i wyjątkowego. Dla mnie pomoc innym jest czymś absolutnie naturalnym i oczywistym. A profesja, jaką wykonuję jeszcze bardziej mi tę pomoc ułatwia, z czego ogromnie się cieszę i „wykorzystuję” ten fakt na ile tylko się da.

QUIZ. Te aktorki urodziły się w PRL czy w latach 90.? Figura, Kurdej-Szatan, Janda, Kaczorowska, Wieniawa

- Przed tobą nadal intensywny czas?

- O urlopie na egzotycznej plaży mogę na razie pomarzyć! Ale coś za coś, nie można mieć wszystkiego. Z drugiej strony w sierpniu czeka mnie szczególne wydarzenie, czyli premiera spektaklu o słynnej przedwojennej aktorce Inie Benicie, gdzie po raz pierwszy pojawię się na scenie ze swoją siostrą, aktorką Teatru Muzycznego w Gdyni - Kasią Kurdej-Mania. Bardzo się z tego cieszę i już nie mogę się doczekać, kiedy zagramy razem!

- W sierpniu skończysz też czterdzieści lat. W jaki sposób traktujesz przekroczenie pewnej „magicznej” granicy?

- Powoli oswajam się z myślą, że młodsza już nie będę (śmiech). Nie jest to łatwe i choć mam świadomość, że to tylko kolejna cyferka, czterdziestka zawsze kojarzyła mi się z jakimś przełomem, punktem zwrotnym w życiu i zakończeniem pewnego etapu. Nie chcę jednak oglądać się wstecz, tylko iść otwarcie do przodu. Kto wie, może to moment, w którym znajdę czas na spełnianie marzeń? Tych z pozoru zwariowanych i szalonych, na które wcześniej się nie zdecydowałam.

Rozmawiał Artur Krasicki

Sonda
Lubisz Basię Kurdej-Szatan?
Drogowskazy
Katarzyna Glinka o kryzysie, psychoterapii i odzyskaniu siebie. DROGOWSKAZY

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki