Barbara Kurdej-Szatan w swojej książce "Jak to się stało?" bez lukru opowiada o swoim dzieciństwie, szkolnych czasach i drodze do kariery. Przyznała, że jest imprezową duszą.
„Od zawsze lubiłam imprezować, i to z rozmachem. Do dzisiaj mam tak, że nie zastanawiam się za dużo, nie analizuję, czy powinnam tańczyć do rana albo wypić kolejnego drinka, tylko bawię się w najlepsze, nie martwiąc się na zapas. I tak było z eksperymentowaniem, próbowaniem zakazanego owocu, przekraczaniem granic, kiedy byłam nastolatką. Dzisiaj myślę, że czasami przesadzałam” – czytamy w biografii gwiazdy.
NIE PRZEGAP: Barbara Kurdej-Szatan jednak NIE ZNIKNIE z ekranów! Co za wieści
W liceum Basia Kurdej-Szatan znalazła się w bardzo zabawowej grupie znajomych. Gdy urządzali imprezę, schodziło się pół Opola, w którym dorastała Kurdej. To tam po raz pierwszy pojawiły się mocniejsze używki.
„Eksperymentowaliśmy z alkoholem. Przed imprezami piliśmy wódkę, a później jeszcze drinki w klubie. Jeździliśmy też na imprezy techno, na których pojawiały się narkotyki. Raczej mnie do nich nie ciągnęło. Czasem czegoś spróbowałam, ale bardziej dla towarzystwa i nowego doświadczenia” – przyznała się Basia Kurdej-Szatan. „Kiedy pierwszy raz zapaliłam trawkę, miałam wrażenie, że zasnęłam. W tym śnie dostałam ataku śmiechu. Dosłownie nie mogłam przestać” – opowiadała w książce.
Jak jednak zapewnia, były to tylko eksperymenty i nie uzależniła się od żadnej z używek.
„Nie mam skłonności do nałogów. Popalam papierosy od końca podstawówki, ale nigdy się nie uzależniłam. Mam za to mocną głowę, przez co zawsze mi się wydawało, że nie muszę się zbytnio ograniczać z alkoholem” – stwierdziła Basia.