Piękny słoneczny dzień, tuż po godzinie 14, wokół archikatedry w Gdańsku Oliwie zaczynają zbierać się ludzie. - To tu "Tiger" będzie brał ślub - można usłyszeć wśród podekscytowanych gapiów. Dekoratorzy wprowadzają ostatnie poprawki w wystroju świątyni. Za chwilę wszystko musi być zapięte na ostatni guzik.
Przed godz. 15 zbierają się przyjaciele, rodzina i fani naszego "Tygrysa". Nie tylko z kraju. Pojawiają się goście z Niemiec i Anglii.
Chwilę po 15 podjeżdża lśniący czarny volkswagen touareg, z którego wychodzi uśmiechnięty, ubrany w czarny smoking pan młody. Mimo że jest twardzielem, widać było na jego twarzy lekkie zdenerwowanie. Co chwila zerka na zegarek. W końcu wchodzi do kościoła z częścią zaproszonych gości.
Nagle, o 15.25, pod kościołem pojawia się kolejny lśniący w słońcu samochód. Przyjechała przyszła pani Michalczewska. Wysiadła z auta w towarzystwie swojego taty. Wtem panna młoda wsiada w pośpiechu do swojego volkswagena i odjeżdża. Wszyscy oniemieli. Darek stojący już przed ołtarzem również! Na szczęście po 15 minutach Basia pojawia się znowu. Okazało się, że musiała wrócić po kwiaty. I tak ceremonia zaczęła się z opóźnieniem. O godz. 15.45 wielkie stalowe drzwi zostały zamknięte.
Kiedy Darek z drżeniem w głosie wypowiada sakramentalne "tak", jest godz. 16.05. W tym czasie pod katedrę podjeż- dża piękna biała karoca zaprzęgnięta w cztery czarne konie. Rozkładany jest też długi czerwony dywan. Widać, że nasz mistrz ma wielu fanów, bo pod świątynią czeka na niego kilkaset osób. Pół godziny później przy dźwiękach marsza weselnego spokojnym krokiem wychodzą z kościoła państwo Michalczewscy. Tłum ludzi bije brawo, skanduje "100 lat", wszystko przy dźwiękach kwartetu smyczkowego. Gratulacjom i wspólnym zdjęciom z nowożeńcami nie ma końca. W końcu państwo młodzi wchodzą do karocy. Jeszcze tylko pocałunek i odjeżdżają świętować początek nowego życia do Dworu Oliwskiego. Tam do białego rana bawiło się 80 najbliższych Michalczewskim osób.