- Pani Leszczyńska, bo takie nazwisko przylgnęło do pani dzięki serialowi "Samo życie", co pani robi w Lesznie?
- Prowadzę teatr i moi widzowie mówią o mnie żartobliwie Beata Kawka-Leszczyńska.
- Czyli Leszno i Warszawa - wspólna sprawa?
- Ładnie się panu zrymowało (śmiech). Nowo otwarta scena w Teatrze Miejskim w Lesznie absorbuje sporo mojego czasu. Leszno jest miastem niezwykłym, ludzie są tu otwarci i serdeczni. Nie gnają jak na Marszałkowskiej. A w stolicy bywam...
- Jednak karty rozdaje Warszawa?
- Nawet jeśli aktorsko coś mnie ominęło w stolicy, to nie szkodzi. Zagrałam tu w dwóch spektaklach, przyjęto mnie świetnie. Do pozostałych 13, które mamy na afiszu, zaprosiłam wspaniałych twórców.
- Ponoć w roli dyrektora artystycznego jest pani bardzo wymagająca...
- Wymagam, owszem, ale najpierw od siebie. Moi współpracownicy wiedzą, że nie wypuszczę w świat bubla. Znają moje standardy. Stworzyliśmy wspaniałe miejsce.
Zobacz: Ojciec Mateusz. Aktor odrzucił rolę muzułmańskiego terrorysty
- Aktorce uroda nie jest do niczego potrzebna. Tak stwierdziła pewna bardzo piękna kobieta...
- Uroda mija. W ludziach ważny jest magnetyzm. Każdy widzi piękno inaczej. W zespole jednak mamy same piękne kobiety, a zespół dobierałam ja. Może więc czas się wycofać z tej złotej myśli, którą palnęłam przed laty (śmiech).
- Życie, życie jest nowelą?
- Moje nawet brazylijską (śmiech). Było mi dane dostać więcej, niż oczekiwałam. Były lata chude i te bardziej wypasione. Z braku propozycji aktorskich zostałam producentem dubbingu, uczestniczyłam w produkcji filmu fabularnego, a dodatkowo założyłam studio dźwiękowe.
- Normalnie pracoholizm...
- Nie do końca, raczej typ "latawca", który nie umie usiedzieć nigdzie spokojnie, cały czas gdzieś mnie gna.
- Pani córka Zuzanna poszła w ślady znanej mamy. Grałyście wspólnie w "Pitbullu". To jej dobra decyzja?
- Zuzanna Bernat jest osobnym bytem. Nie powołałam jej na świat, żeby spełniała moje oczekiwania. Oczywiście wolałabym, żeby była neurochirurgiem, wtedy byłabym bardziej ciekawa jej doświadczeń. A tak mam w domu ciągłość pracy, bo moje dziecko jest już zanurzone w aktorstwie po uszy i wiele naszych rozmów dotyczy tylko tego tematu. Zuzanna jest mądrą kobietą z ambicjami - na pewno się w życiu odnajdzie.
Czytaj: Największe gwiazdy odchodzą z "Tańca z gwiazdami". Videoblog Ewy Wąsikowskiej
- Duża część artystów przez całe życie czeka na swój złoty strzał, który ich ustawi. Warto czekać?
- Istnieje prawdopodobieństwo, że taka postawa żadnego strzału ze sobą nie przyniesie. Ale to moja opinia . Mogę się mylić. Wierzę, że warto nieustannie pracować nad sobą i robić swoje. I nie pękać!
- Wszyscy marzą o komercyjnej karierze?
- Dla wielu taki złoty strzał to popularność, sława. Złoty cielec. Ścianki. Jednak wystarczy wyjechać ze snobistycznej Warszawy, żeby spotkać normalnych, utalentowanych artystów. Na takich stawiam w Lesznie.
- Uciekła pani z miasta na wieś jak wielu Polaków...
- Urodziłam się na wsi. Warszawa nigdy nie była miastem moich marzeń. To tylko miejsce pracy. Potrzebowałam trawy, zieleni i oddechu w altanie. Wieś jest miejscem, gdzie "twarda sztuka" zakłada kapcie i czuje się kontenta.
Zobacz: Oscary 2018 - nominacje. Kto w tym roku ma szansę na statuetkę?