- Seks jest dobry na wszystko - powiedziała kilka lat temu Beata Kozidrak.
A jej autobiografia, która ukazała się we wtorek, a my oczywiście już przeczytaliśmy już od deski do deski, potwierdza, że piosenkarka to prawdziwy demon seksu. Beata Kozidrak opisuje w książce, że swój pierwszy raz przeżyła ze swoim późniejszym mężem Andrzejem Pietrasem (67 l.).
"Łóżka - jak to w internacie - były dość wąskie, skrzypiące, ale i Andrzej, i ja byliśmy na tyle szczupli, że daliśmy sobie radę, a czasami ta sytuacja miała swoje absolutnie dobre strony. Dzięki Andrzejowi poczułam, czym jest kobiecość i seksualność. No i zaokrągliłam się tu i ówdzie. Zaczęłam się malować" - pisze w swojej książce "Gorąca krew" Beata Kozidrak.
NIE PRZEGAP: Poruszające wyznanie żony Krzysztofa Krawczyka. Nie uwierzycie, co robi po jego śmierci. Szczegóły wyciskają łzy
Niestety, na początku młode małżeństwo zamieszkało z rodzicami Pietrasa.
"Nie byliśmy więc sami, co bardzo hamowało nasz erotyczny temperament" - wspomina Beata Kozidrak.
Ale odbili sobie to, gdy w końcu zamieszkali na swoim. W pierwszym wspólnym domu, którego się dorobili, bywało naprawdę pikantnie.
"Najważniejsze były salon i sypialnia. No i kuchnia oczywiście, gdzie mogłam się spełniać jako kuchareczka, gotując mojemu mężowi w samym fartuszku w biało-czerwoną kratkę. Tą skąpą stylizacją starałam się odwrócić jego uwagę od moich kulinarnych mankamentów" - śmieje się po latach Beata Kozidrak.
ZOBACZ TAKŻE: Ale wpadka! Kasia Cichopek chciała pokazać jak ćwiczy. Nagle wszyscy zobaczyli TO! [ZDJĘCIA]
W swojej książce gwiazda często wspomina też o imprezach i alkoholu. Okazuje się, że nawet na swoim rozwodzie z Pietrasem stawiła na się potwornym kacu.
"Za liczne przekleństwa i pojawiający się często w mojej historii alkohol bardzo was przepraszam. Mam nadzieję, że w waszym życiu nie ma tego cholerstwa!" - napisała w ostatnich zdaniach autobiografii.
Prawdziwa z niej rockmenka.