Sześć miesięcy prac społecznych w wymiarze 20 godz. miesięcznie, zakaz prowadzenia wszelkich pojazdów mechanicznych przez pięć lat oraz grzywna w wysokości 10 tys. zł, którą piosenkarka musi przekazać na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej - takim wyrokiem nakazowym ukarał Beatę Kozidrak sąd rejonowy na warszawskim Mokotowie za jej jazdę pod wpływem alkoholu.
Jak wczoraj informowaliśmy, piosenkarka, która w momencie zatrzymania przez policję miała dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu, odwołała się od wyroku. – Informuję, iż w związku z wniesionym sprzeciwem wyrok nakazowy wydany w sprawie utracił moc, w związku z tym nie podlega wykonaniu – poinformował nas wiceprezes Sądu Rejonowego dla Warszawy-Mokotowa w Warszawie, Grzegorz Krysztofiuk. Dodał także, że sprzeciw od wyroku zgłosiły obie strony.
Beata Kozidrak uniknęła poważnej kary za piracki rajd, ale... i tak się odwołała! Prokurator też nie odpuszcza
Nasze doniesienia potwierdził adwokat gwiazdy. – Powód był prosty. Uważam, jako obrońca pani Beaty Kozidrak, że kara jest zbyt surowa. Dlatego też postanowiliśmy się odwołać od wyroku – przekazał Onetowi mecenas Marcin Mamiński.
Jak nieoficjalnie dowiedział się „Super Express”, prokuratura zamierza walczyć o zwiększenie liczby godzin prac wykonywanych w czynie społecznym. Ile to będzie godzin, gwiazda oficjalnie dowie się na sali rozpraw. – Uprzejmie informuję, że wnioski o wymiary kary zostaną przedstawione sądowi pod koniec przewodu sądowego – podczas głosów stron – powiedziała „Super Expressowi” Aleksandra Skrzyniarz, rzecznik prasowy Prokuratury Okręgowej w Warszawie.
"W ocenie oskarżyciela publicznego orzeczona wobec oskarżonej kara jest rażąco niewspółmierna do okoliczności popełnienia czynu – stanu nietrzeźwości, jak też stopnia zagrożenia bezpieczeństwa, które swoim zachowaniem wywołała oskarżona" - mówiła wcześniej.
Według naszych ustaleń, proces ruszy najwcześniej wiosną przyszłego roku.