We wrześniu zeszłego roku Beata Kozidrak została zatrzymana przez policję, po tym jak po pijaku jeździła zygzakiem ulicami Warszawy. Na szczęście nikomu nic się nie stało. Celebrytka szybko przeprosiła swoich fanów: "Kochani, przepraszam wszystkich. Wiem, że was zawiodłam. Z całego serca żałuję tego, co się wczoraj wydarzyło. Bardzo się tego wstydzę. Wiem, że muszę ponieść konsekwencje tego, co się stało. Jestem na to gotowa" - pisała. Musiała jednak ponieść konsekwencje. 4 maja zapadł wyrok w jej sprawie.
Beata Kozidrak usłyszała wyrok
W maju piosenkarka przyznała się przed sądem do winy i wyraziła swoją skruchę. Usłyszała też wyrok. Kozidrak została skazana na karę grzywny w wymiarze 200 stawek dziennych, przyjmując wysokość jednej stawki na kwotę 250 zł. Ponadto Beata Kozidrak otrzymała zakaz prowadzenia pojazdów na okres 5 lat, licząc od momentu zatrzymania prawa jazdy. Sąd zobowiązał ją także do uiszczenia kwoty 20 000 zł na rzecz Funduszu Pomocy Pokrzywdzonym oraz Pomocy Postpenitencjarnej oraz pokrycia pełnych kosztów postępowania.
Beata Kozidrak znowu musi stanąć przed sądem
Okazuje się jednak, że to nie koniec sprawy piosenkarki. Na powyższy wyrok prokuratura złożyła odwołanie. Uważa, że wyrok, który zapadł jest zdecydowanie za niski. Jak podaje "Fakt" już 8 sierpnia odbędzie się rozprawa w ramach apelacji. Dla celebrytki oznacza to kolejną niewiadomą. Może okazać się, że Kozidrak zostanie skazana na wyższą karę, niż ta, którą ostatnio usłyszała.