Beata Pawlikowska honorowym patronem programu „Czas na zmiany” Fundacji Czas na Sukces: Uwolniłam się z toksycznego związku!

2019-10-07 4:08

Beata Pawlikowska (54 l.), znana i lubiana podróżniczka, autorka książek podróżniczych i motywacyjnych została honorowym patronem programu „Czas na zmiany” Fundacji „Czas na sukces”. Na podstawie własnych życiowych doświadczeń będzie pomagała innym kobietom uwierzyć w siebie i stanąć na nogi.

Została Pani partnerem honorowym programu „Czas na zmiany” fundacji „Czas na sukces”. Odnoszę wrażenie, że Pani jako podróżniczka musi wykazywać się odwagą i być osobą otwartą na zmiany. Czy tę odwagę zawsze miała Pani w sobie, czy odwagi można się nauczyć?

Nauczyłam się być odważna oraz rozumieć to, że zmiany pojawiają się w życiu, po to, by przynieść mi coś nowego i coś ciekawego, a nie za karę. Chętnie przyjęłam propozycję od fundacji, żeby współpracować przy programie, który ma pomagać kobietom, które boją się coś zmienić w życiu i czasami całymi latami trwają w toksycznych związkach, niesprawiedliwie obwiniając się za zło całego świata. Często kobiety same nie mają siły podjąć decyzji, żeby zakończyć coś, co je niszczy, a jak już zdecydują się powiedzieć „nie”, nie potrafią odnaleźć się w nowej sytuacji, bo coś je zatrzymuje, blokując rozwój. Znam to z własnego życia i chętnie dzielę się moim doświadczeniem.

Szczerze opowiada Pani o swoim życiu, także tym dotyczącym relacji damsko-męskich. Jak wiele osób ma Pani za sobą nieudane związki. Wiele kobiet jednak boi się przerwać destrukcyjne relacje z mężczyznami. W jaki sposób Pani uwolniła się od niewłaściwego dla siebie mężczyzny?

Było wiele powodów, przez które wydawało się, że nie mogę odejść. A jednak znalazłam w sobie odwagę, żeby zrobić to, co czułam, że będzie dla mnie najlepsze. Gdybym tego nie zrobiła, moje życie potoczyłoby się zupełnie inaczej. Zamiast być w nowym szczęśliwym związku, być może wciąż stałabym pod ścianą albo siedziała w kącie i płakała.

Jak dotrzeć do kobiet, które chcą przerwać niszczące je związki?

Dziewczyny tkwią z toksycznych relacjach, bo dla nich to jest jedyna rzeczywistość jaką znają. Trudno powiedzieć komuś „rzuć wszystko, co masz i skocz w nieznane”. Trzeba mieć mnóstwo odwagi, żeby zostawić wszystko co nas dotąd otaczało i ruszyć w nieznane. Pojawia się lęk i pytania: „co będzie jeśli odejdę, czy dam sobie radę”? Dzisiaj z perspektywy wiem, że jeżeli zrobisz pierwszy krok do tego, żeby zawalczyć o siebie, to na pewno dasz radę. Nie jesteś sama, na pewno spotkasz osoby, które pomogą ci zorganizować życie na nowo. Poza tym odzyskasz wolność i będziesz mogła wreszcie swobodnie oddychać.

Jak Pani udało się wyzwolić z toksycznego związku?

Czułam, że nie mam innego wyjścia. Czułam się nieszczęśliwa i nie mogłam się odnaleźć w tym, co mnie otaczało. Postanowiłam więc stworzyć dla siebie nową przestrzeń i zacząć od początku.

Czy na podjęcie ważnej, trudnej decyzji, poradziłaby Pani samotną podróż, żeby np. odciąć się od codzienności i w spokoju pozbierać myśli?

Myślę, że to świetny sposób, żeby na pewien czas odłączyć się od codzienności i wsłuchać we własne myśli, pragnienia i potrzeby. Nie trzeba wyjeżdżać na koniec świata, wystarczy wybrać się w takie miejsce, gdzie można pobyć z samą sobą, bez telefonu, bez komputera, bez przyjaciół. Pogadać ze sobą i zapytać siebie, „czego ja tak naprawdę chcę”?

Jest Pani autorką książek motywacyjnych. Jak zmotywować człowieka do życiowych zmian?

Piszę w książkach o tym, w jaki sposób poradziłam sobie w życiu z różnymi trudnościami. Z nałogami, uzależnieniem, negatywnym nastawieniem, brakiem szczęścia. Zawsze szukałam rozwiązań i starałam się żyć świadomie. Chciałam zrozumieć jak działa ludzkie myślenie, psychika, emocje, dlaczego czasem coś się udaje, a czasem nie. Dlaczego jestem z kimś mimo że wcale nie chcę z nim być?... Odkryłam, że zachowaniem człowieka rządzą kody ukryte w jego podświadomości. Napisałam o tym kilka książek, właśnie pisze najnowszą, która ma się ukazać w styczniu.

Nie ukrywa Pani swojego szczęścia. Ludzie jednak boją się mówić na głos, zarówno o tym, że coś jest źle, jak i o szczęściu. Co zrobić, żeby uwierzyć w uśpione szczęście?

Myślę, że trzeba dać sobie szansę. Uwierzyć w siebie. Jestem przekonana o tym, że każdy człowiek jest wyjątkowy, wartościowy i zasługuje na wszystko, co najlepsze. Kobiety tkwią w nieszczęśliwych związkach, bo podświadomie uważają, że nie zasługują na więcej. Boją się samotności i tego, że nikt inny ich nie zechce. Stają się milczącymi niewolnikami mężczyzny, życia i własnych przekonań. A ja chcę je namówić do tego, żeby spróbowały odzyskać wolność, bo razem z nią przychodzi radość, szczęście i poczucie sensu.

Jakie ma Pani plany na przyszłość, oprócz tego, że zagości Pani na prelekcjach Fundacji „Czas na sukces”?

W listopadzie wyruszam na miesiąc do Ameryki Południowej. Od kilkunastu lat organizuję wyprawy do dżungli dla niewielkich grup Polaków. Będziemy nie tylko wędrować po amazońskiej puszczy, ale i podczas codziennych warsztatów tworzyć podstawy nowego, szczęśliwego życia.

Rozmawiała Martyna Rokita 

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki