Ta stylizacja Beaty Ścibakówny ma szansę stać się weselnym kanonem. Choć aktorka przyzwyczaiła już fanów do tego, że zawsze potrafi się ubrać szykownie, z klasą i jednocześnie bardzo seksownie, to tym razem naprawdę pokazała, na co ją stać. Począwszy od sukienki, przez delikatne sandałki na nogach i drobną biżuterię - tu wszystko pasowało do siebie i do okazji. Dość prosto, schludnie, ale z odrobiną ekstrawagancji. Idealna kreacja na wesele, można się zainspirować. Aktorka wie również, jak zrobić podkreślający całość makijaż. Jesteśmy pod wrażeniem.
Weselna stylizacja Beaty Ścibakówny. Internauci zachwyceni
Główne skrzypce grała w tej kreacji oczywiście sukienka. Fason w stylu lat 50-tych - z prostym gorsetem na cienkich ramiączkach i dekoltem w kształcie litery V oraz szeroką rozkloszowaną spódnicą o długości midi. Fason idealny dla szczupłych kobiet o niewielkim biuście. Ale... nie byłaby ona tak zjawiskowa, gdyby nie piękny, gładki materiał i kolor, od którego natychmiast robi się ciepło - amarantowy róż. Byli tacy, którym skojarzył się z Barbie, ale w bardzo pozytywnym sensie. Do tej sukienki nie trzeba było wielu dodatków - delikatne srebrne sandałki, niewielkie, odbijające światło kolczyki i delikatnie połyskujący makijaż wystarczyły.
Pod postem zaroiło się o komplementów: "Pani Beato fenomenalnie. Promienieje Pani!", "Sukienka boska!", "Pani Beato wygląda Pani fantastycznie. Brawo". Przykłady można by mnożyć. Czy obyło się bez negatywnych komentarz. Nie. Ale dotyczyły one nieszczęsnej sprawy z osiołkami, a nie weselnej kreacji. Internauci, zdenerwowani zablokowanymi komentarzami pod zdjęciem aktorki i jej męża Jana Englerta, których na greckie wzgórze zawożą osiołki, dyskusję przenieśli pod weselny post. No ale trzeba przyznać, że to nie był do końca fortunny pomysł.