Beata Ścibakówna znowu to zrobiła! Gwiazda za nic ma przepisy ruchu drogowego. Za taki występek grozi mandat
W grudniu pod salon optyczny podjechał luksusowy Range Rover, z którego wysiadła wspomniana Beata Ścibakówna. Wjechała na powierzchnię wyłączoną z ruchu, zgasiła silnik i pobiegła na zakupy. Miała szczęście, że w pobliżu nie było służb porządkowych. W przeciwnym razie do kosztów okularów musiałaby doliczyć minimum 100-złotowy mandat.
Tak samo było i teraz. Aktorka długo szukała miejsca, gdzie mogłaby zostawić auto, a gdy jej się nie udało, wykorzystała wolny fragment pobocza, łamiąc tym samym przepisy i ponownie narażając się na mandat. Po raz kolejny miała szczęście, bo w pobliżu nie było Straży Miejskiej. Wszyscy kierowcy w Warszawie z pewnością zrozumieją aktorkę. Znalezienie miejsca w centrum graniczy z cudem. Nie zwalnia to jednak z przepisowej jazdy!
Beata Ścibakówna i jej mąż bohaterami mediów
W ostatnich miesiącach Beata Ścibakówna i Jan Englert są bohaterami mediów. Wszystko przez wyznanie aktora. W swojej książce zdradził, że żyje z tętniakiem w aorcie szyjnej. Ze względu na wiek, lekarze wykluczyli operację. – Zauważam, że z wiekiem coraz bardziej jestem fatalistą. Dlatego nie boję się śmierci, bo przed nią nie ma ucieczki. Jeśli czegoś się obawiam, to niedołężności, zwłaszcza intelektualnej – wyznał w jednym z wywiadów promujących wydawnictwo.
"Generalnie rzecz biorąc: lakier i blacha w porządku, ale co z układem wydechowym? Czy skrzynią biegów? A tak na poważnie: niedawno wykryto u mnie, jak się okazało, wieloletnie znalezisko - tętniaka w aorcie szyjnej. Poinformowano mnie, że w moim wieku już się go nie rusza (...) Tylko trzeba co jakiś czas sprawdzać, czy przypadkiem nie puchnie. No i tyle" - pisał.