– Niektóre miejsca zaskakują tym, jak pięknie potrafią się zmieniać i gonić cywilizację. Inne zadziwiają, bo nadal tkwią w minionej epoce dokładając do sockrajobrazu chińsko-jarmarczny suplement. (...) Koszmar. Na deptaku chińszczyzna, wszechobecny plastik - do wyboru, do koloru. Żeby wejść na molo, trzeba przejść przez nadmorskie „sukiennice". Naprawdę nie ma innej drogi. Tylko przez halę targową! Błyszczące, jaskrawe zielono-różowe pamiątki atakują ze wszystkich stron, do tego lody w milionie smaków, kebab, gofry, zapiekanki i wata cukrowa. Zielono-niebieska... I oczywiście muzyczny terror. Czy nie da się już posiedzieć przy kawie bez wielkiej plazmy nad głową z włączonym kanałem muzycznym, który serwuje rąbankę zabijającą każdy nastrój – narzeka na swojej stronie Beata Tadla.
Szkoda, że Tadla nie potrafi docenić dobrych stron pobytu nad morzem...