Beata Tadla nie mogła uwierzyć własnym oczom, gdy zobaczyła pewien filmik promocyjny ze swoim udziałem. Nie miała o nim pojęcia i nie wyrażała na nic zgody. Teraz przestrzega swoich fanów, żeby pod żadnym pozorem nie wierzyli w to oszustwo. Co więcej, dziennikarka nie zamierza siedzieć z założonymi rękami i już podjęła odpowiednie kroki.
POLECAMY: Dramat Anny Starmach! Pokazała jak wyglądają jej włosy po dwóch ciążach
"Krętactwo, nadużycie, przekręt”
Dziennikarka odkryła, że po sieci krąży filmik, który nagrali oszuści wykorzystujący jej wizerunek. Co gorsze, dotyczy to reklamy platformy finansowej.
"NIE REKLAMUJĘ ŻADNEJ PLATFORMY FINANSOWEJ ‼️KRĘTACTWO, NADUŻYCIE, PRZEKRĘT❌", grzmi na Instagramie Tadla i wyjaśnia całą sprawę:
"W sposób ohydny został wykorzystany mój wizerunek do promocji czegoś o niewiadomej proweniencji. (...) Do stworzenia tego fejku wykorzystano dostępne w internecie fragmenty publikacji z moim udziałem, zrobiono to bezprawnie, bez zwracania uwagi na logotypy mediów, którym udzielałam wywiadów na zupełnie inne tematy! Ktoś napisał kłamliwy tekst, ktoś go nagrał… Ktoś się natrudził. Ciekawe tylko kto i ile na tym zarobił❓", dodaje.
Beata od razu zaczęła działać i podjęła stosowne kroki, żeby ukrócić działania oszustów.
Tadla przestrzega fanów
Dziennikarka jest oburzona działaniem oszustów. Martwi się, że ktoś mógłby przez to stracić pieniądze. Postanowiła na swój profil na Instagramie wrzucić fragmenty filmiku, żeby jej fani mieli pewność w co nie wchodzić w sieci. Dodatkowo poinformowała, że już zajęła się całą sprawą.
"Sprawa została zgłoszona i mam nadzieję, że będzie wyjaśniona", informuje.
"I prośba do Was - jeśli kiedykolwiek traficie na ten film, nie wchodźcie w wyświetlony link, nie dajcie się nabrać oszustom", przestrzega swoich fanów.