Na początku Beacie Tadli wcale nie było do śmiechu. Spokojnie jechała do pracy, gdy nagle na moście tuż przed centrum Warszawy zatrzymała ją policja. Dziennikarka została wylegitymowana. Ale na szczęście wszystko dobrze się skończyło. Nie złamała prawa.
- Rutynowa kontrola, bardzo mili policjanci. Powiedzieli, że zaczyna sypać śnieg, jest ślisko i trzeba uważać - mówi nam Beata Tadla.
NIE PRZEGAP: Tylko u nas! Ujawniamy, za co Anna Mucha wyleciała z TVP. Nie uwierzycie, jaki jest powód
Gwiazda obdarowała policjantów tak szerokim uśmiechem, że nawet gdyby coś przeskrobała, pewnie puściliby ją wolno. Dostała od nich jeszcze jedno ważne pouczenie.
- A na dodatek mam uważać na swój samochód, bo takie często kradną... A ja coś o tym wiem... - mówi nam dziennikarka.
Beacie blisko 9 lat temu ukradziono podobną, zaledwie 4-letnią Hondę. Więcej o nowym aucie Beaty Tadli przeczytasz tutaj - KLIKNIJ.