Na ostatniej konferencji zaprezentowałaś dziennikarzom i influencerą nową aplikację, za pomocą której gwiazdy na zamówienie będą składać życzenia swoim fanom. Czy jesteś zwolenniczką nowych technologii?
Myślę, że technologie mogą być i przekleństwem i dobrodziejstwem, w zależności od tego w jakie ręce wpadną. To trochę jak z nożem, który służy do krojenia chleba, ale też do zabijania. Niestety tak też się dzieje. Uważam, że różne aplikacje bardzo ułatwiają nam życie i kontakty z innymi ludźmi, choć przyznam, że nie jestem w tym najmocniejsza. Do tej pory nie do końca wiem na czym polega Tik Tok, który podobno robi teraz furorę, ale pewnie niebawem zgłębię jego tajniki. Z modą mam podobnie. Długo się zastanawiam zanim kupię coś co jest hitem sezonu, a jak już się namyślę, to przychodzą rzeczy na kolejny i staję się trochę niemodna. Najważniejsze jednak, by dobrze się czuć w danym stroju. Dlatego często stawiam na bezpieczną klasykę. Klasyka jest najlepsza jeśli chodzi o modę, a minimalizm jeśli chodzi o używanie życia. Trzeba uważać, żeby się nie zagubić w dążeniu do tego co jest na topie.
Od pewnego czasu testujesz już aplikację Hype Me, dzięki której fani mogą zamówić dla siebie lub kogoś bliskiego życzenia lub pozdrowienia, które specjalnie dla nich nagra wybrana gwiazda. Jak Ci się podoba to narzędzie komunikacji?
Hype Me jest miejscem, które niemal bezpośrednio łączy osoby popularne z ich fanami. Od lat odbieram wiadomości z prośbami o nagranie życzeń, pozdrowień, czy słów otuchy dla kogoś w chorobie, czy trudnej sytuacji. W miarę możliwości staram się odpowiadać na większość próśb, jednak jedne przychodzą na Instagram, inne na facebooka, czy e-maila i człowiek się gubi, gdzie ma później odesłać filmik. W Hype Me wszystko jest jasne (uśmiech). Wartością dodaną tej aplikacji jest wsparcie dla wybranej przez gwiazdę fundacji.
Z którą fundacją zdecydowałaś się dzielić zyskami z nagrań?
Pieniądze z moich filmików zasilą fundację Alivia, która walczy z nowotworami u kobiet. Zawsze staram się wspierać kobiety. Wierzę w siłę kobiet.

i
Nie jest tajemnicą, że za życzenia od gwiazd trzeba zapłacić. Ceny są różne. Uważasz, że to będzie dobry biznes dla celebrytów?
Osobiście nie robię tego dla biznesu. Nie sądzę, żeby były z tego nie wiadomo jakie kokosy. Tu bardziej chodzi o wygodę, przejrzystość w kontaktach z ludźmi, którzy tego potrzebują i o szczytny cel. Widzę, że jest spore zainteresowanie, zobaczy jak to się dalej potoczy.
Czym się kierujesz zapraszając gości do swojego programu „To właśnie weekend” w radiu Zet?
Zapraszam przede wszystkim ludzi, którzy swoim działaniem inspirują innych. To osoby utalentowane, kreatywne i świadome swoich talentów i tego z czym wychodzą do innych. Lubię też mówić z moimi gośćmi o rzeczach, które uczą. Czy jest szansa, że niebawem znów wrócisz na ekrany telewizyjne? Nie wiem, co mi życie przyniesie, bo lubi czasem sprawiać niespodzianki (uśmiech). Jestem otwarta na wszelkie propozycje, choć na brak pracy nie narzekam. Tymczasem w radiu jest mi bardzo dobrze. Moja audycja cieszy się dużym powodzeniem. Jako cały zespół jesteśmy w stałym kontakcie ze słuchaczami i staramy się być dla nich najlepsi. To fantastyczna praca o ludziach i dla ludzi. Na końcu mojej działalności zawsze jest człowiek i to jest największy sens dziennikarskiej pracy.
Mimo wszystko nie tęsknisz trochę za telewizją?
Szczerze mówiąc, nie mam czasu nawet się nad tym zastanowić. Moje życie wypełnia mnóstwo różnych aktywności, prowadzę wiele konferencji i medialnych spotkań. Nie mam więc czasu ani na nudę ani na zastanawianie się, czy mi czegoś brakuje.
Co wypełnia Twój wolny czas, jeśli w ogóle masz taki?
Pojęcie wolnego czasu w moim słowniku nie istnieje, ponieważ wolny czas to jest luksus, który jak już się pojawia, to przeznaczam go na wypoczynek. Czasem trzeba się zresetować, staram się więc wyłączyć myślenie. Bardzo dbam o swój mózg, dlatego bywa, że w wolnej chwili śpię lub nie robię po prostu nic. Czas, który organizuję sobie na czytanie książek lub na spacer to nie jest wolny czas i ja go sobie w ten sposób nie zapełniam jakąś działalnością tylko mam tak poukładany dzień, żeby znalazło w nim się miejsce na konkretne czynności.
Potrafisz nie odbierać telefonu?
Umiem się wyłączyć, np. kiedy pływam, czy idę na spacer, czy zatapiam się w kolejnym sezonie jakiegoś serialu na popularnej platformie. Świadomie się odmóżdżam, żebym mogła być na drugi dzień wypoczęta.
Niedawno pochwaliłaś się na Instagramie dorosłym już synem. Jakie są wasze relacje?
Macierzyństwo jest najpiękniejszą i najważniejszą przygodą mojego życia, której nie zamieniłabym na nic innego. Fantastycznie jest móc obserwować człowieka, który z maluszka, którym trzeba się opiekować przeradza się w coraz bardziej świadomego i dorosłego człowieka, aż w końcu staje się mężczyzną, który nie wymaga już tak dużo opieki, ale jak najbardziej kontaktu z mamą. Mamy ze sobą super partnerskie relacje, ufamy sobie i bardzo dużo ze sobą rozmawiamy. Łączy nas też wiele wspólnych cech, m.in. umiłowanie do życia, miłość do świata, chęć przeżywania przygód, ciągły zachwyt otaczającym nas pięknem, pociąg do różnorodności i upatrywanie w niej wartości. Jesteśmy otwartymi ludźmi. Wspieramy się i kochamy (uśmiech).
To ciekawe, bo dorastające i dorosłe dzieci chcą być zazwyczaj jak najdalej od rodziców.
Oczywiście, że Jasiek ma swoje życie. Nie jest cały czas pod skrzydłami mamusi, która musi dawać mu ubranie i gotować. Jest bardzo samodzielny. Często gotuje sobie sam, robi zakupy i pierze…
A idzie z mamą czasem do kina, czy się wstydzi?
Tak, chodzimy razem do kina, albo w domu wspólnie oglądamy filmy. Jeździmy też razem na wakacje. Takiej relacji nie da się nawiązać ot tak. Relacje z dzieckiem należy budować od urodzenia, wtedy łatwiej przejść przez wszystkie etapy dorastania. U nas tak było. Zawsze starałam się wspierać i rozumieć syna. Dawałam mu dużo wolności i obdarzyłam dużym zaufaniem. To procentuje.
Czy wnikliwie przyglądasz się koleżankom syna i oceniasz potencjalne przyszłe synowe?
Nie. Ufam mu i wierzę, że wybierze sobie na życie mądrą inteligentną i wartościową dziewczynę. Nie zamierzam wtrącać się w jego wybory ani uczucia. Nasz dom zawsze był domem otwartym, pełnym przyjaciół. Odwiedza nas zatem mnóstwo młodych ludzi, ale nie biorę pod szczególną obserwację żadnej z koleżanek Jaśka. Jestem pewna, że ma dobrze poukładane w głowie i nie zrobi nic przeciwko sobie.
A czy ten związek, w którym jesteś teraz to już jest ta miłość na zawsze?
Obiecałam kiedyś sobie, że nie będę opowiadać o szczegółach mojego życia, wiec tego się trzymam (uśmiech). Czasem, żeby uciąć plotki i spekulacje wrzucam nasze wspólne zdjęcie do mediów społecznościowych. Oczywiście Instagram nie jest wyznacznikiem mojego szczęścia, ale miejscem, gdzie mogę się tym szczęściem czasem podzielić.
Rozmawiała Martyna Rokita