Całe zamieszanie zaczęło się dwa tygodnie temu. Produkcja polsatowskiego "Tańca z gwiazdami" ogłosiła listę uczestników kolejnej edycji. Do pani Beaty nikt wtedy nie zadzwonił, a showbiznesowy światek obiegła plotka, że szukają zastępcy za aktorkę na fotelu jurora. Tuż przed weekendem gwiazdę kina odwiedziła delegacja stacji z kwiatami, zapraszając do udziału w tanecznym programie. Tyszkiewicz jednak ich spóźnioną propozycję odrzuciła.
- Jak mi się zachce, to wrócę. Absolutnie. Bo ja bardzo się zżyłam. Ja zrobiłam 19 edycji. Nie było mnie w jednej w TVN, ponieważ oni zaangażowali Józefowicza i Urbańską, w związku z czym zrezygnowali ze mnie i z Wodeckiego. Zdaje się, że nie bardzo dobrze wyszli na tym - wyznaje w rozmowie z "Super Expressem" pani Beata. - Teraz zrobię sobie przerwę. To była moja decyzja. Ja zawsze sobie radziłam. Ja sobie piszę książkę następną, dwie właściwie. Tak że ja mam jakieś inne zajęcia. Tak że... nie nalegam na powrót - dodaje.
Tyszkiewicz o walce z nałogiem: Żeby nie palić robię na drutach
Wielka dama polskiego kina nie przejmuje się tym, że - jak nam zdradziła - ma tylko 1300 zł emerytury. - Emeryturę mam niską, ale mówiąc o tym, nie biadoliłam, bo ludzie mają niższe. Tylko że to po 60 latach pracy przeszło... Kiedyś nikt nam nie mówił o żadnych składkach, ubezpieczeniach - wzdycha aktorka. Podkreśla, że teraz najważniejsze jest dla niej zdrowie: - Grunt, że jest stabilne. Więc sobie radzę, bo zawsze sobie radziłam - kończy Beata Tyszkiewicz.
Polsat ogłosił, że gdy tylko jurorka zmieni zdanie, jest gotów ją zaangażować.
Beata Tyszkiewicz (80 l.) pochodzi z arystokratycznej rodziny pieczętującej się herbem Leliwa. Zadebiutowała w 1957 r. w ekranizacji "Zemsty". Od tamtej pory ma na swoim koncie kilkadziesiąt ról filmowych i serialowych oraz kilkanaście odznaczeń i wyróżnień. Nazywana jest wielką damą polskiego kina.
Od 2005 r. była jurorką "Tańca z gwiazdami". W tamtym roku przeszła zawał serca.