To był niezwykle dramatyczny odcinek. Mimo wysokich not, niespodziewanie z programu odpadła Edyta Górniak (38 l.) z Jankiem Klimentem (36 l.) u boku. Oczywiście zakończyło się łzami tak gwiazdy, jak i tancerza. Jednak największe chwile grozy przeżyła jurorka Beata Tyszkiewicz.
Przeczytaj koniecznie: Beata Tyszkiewicz: Chyra magnetyzuje kobiety (ZDJĘCIA!)
Milkły już ostatnie brawa, widownia weszła na parkiet. Widzowie zbierali autografy. Wielka aktorka jak zawsze chciała opuścić studio jako pierwsza. Kiedy minęła ciemne kotary i zmierzała ku drzwiom wyjściowym, nagle upadła na ziemię.
– Potknęłam się o skrzynkę z instrumentem i wywaliłam. Potłukłam się trochę. Można powiedzieć, że jestem upadłą kobietą, a takiej wolno dużo więcej – na drugi dzień po wypadku, mimo bólu, Tyszkiewicz nie traciła humoru.
– Pani Beata niefortunnie upadła. Na szczęście zawsze mamy na miejscu karetkę, więc nie trzeba było długo czekać. Z małą pomocą lekarzy zaprowadziliśmy panią Beatę do karetki, którą pojechała do szpitala na badania. Uskarżała się na ból w barku, żebrach i biodrze – powiedziała nam osoba związana z produkcją programu.
Patrz też: Beata Tyszkiewicz nie rzuci papierosów
Na szczęście Tyszkiewicz jest już w domu i odpoczywa. Powinna pozbierać się do odcinka finałowego.
– Już dobrze się czuję. Zrobili mi prześwietlenie, rentgeny i inne badania. Mam naderwany nerw kulszowy, a to strasznie boli – zdradza nam. – Jestem kobietą niezniszczalną i żadne pułapki mnie nie złamią. Na finale na pewno mnie zobaczycie!