- Będę się oszczędzał - zapewnia "Super Express" Durczok. - Będę pracował na zwolnionych obrotach.
Może to jednak okazać się dość trudne. W przyszłym tygodniu Durczok leci do Stanów Zjednoczonych, gdzie będzie relacjonował na żywo dla "Faktów" wybory prezydenckie.
Taka podróż na pewno będzie wymagać od dziennikarza sporego wysiłku. Do tego dochodzi zmiana klimatu, zmiana czasu i stres, który jest nieodłącznym towarzyszem w pracy dziennikarza.
Durczok obiecał jednak, że będzie się oszczędzał. Bo wiadomo, z sercem nie ma żartów.
Kamil we wtorek po południu poczuł bóle w klatce piersiowej. Jego dwaj koledzy nie czekając na karetkę, zawieźli go do Instytutu Kardiologii w podwarszawskim Aninie. Trafił tam na intensywną terapię. Po serii badań dziennikarza w środę po południu wypuszczono do domu. Durczok wsiadł w samolot i poleciał do Katowic. Tam pod okiem troskliwej żony powraca do zdrowia.