Od ich ślubu minęło już pół roku, ale Kamila i Andrzej wciąż są sobą zafascynowali, jakby poznali się wczoraj. I dbają o siebie jak mało kto. Szczególnie Kamili leży na sercu dobro dużo starszego męża.
Niedawno spotkaliśmy młodą panią Łapicką, gdy o świcie, tuż po otwarciu sklepu spożywczego na warszawskim Mokotowie, biegła po zakupy. A trzeba było przyznać, że było to nie lada wyzwanie. Na dworze szalał siarczysty mróz - nikomu nie chciało się wyściubiać nawet nosa spod kołdry, a co dopiero wychodzić na dwór.
Ale nie dotyczyło to Kamili. Ubrana w ciepłą kurtkę, czapkę i kozaki Łapicka wybiegła radośnie z domu. I mimo że tego poranka okrutnie wiał zimny jak lód wiatr, młoda Łapicka zatrzymała się na chwilę i pomachała mężowi, który kochającym wzrokiem odprowadzał ją do sklepu. Widać już za nią tęsknił i nawet 10 minut bez ukochanej żony to dla niego tortura nie do zniesienia.
Kamila nie ociągała się więc długo z zakupami. Rach-ciach wrzuciła do koszyka bułeczki, serek, wędlinkę i warzywka i szybko opuściła sklep. Niemal w podskokach wróciła do domu, by przygotować mężowi śniadanko.
Łapicki to prawdziwy szczęściarz, że znalazł taką cudowną żonę.