„Oskarżenia te są nieprawdziwe i formułowane wyłącznie w celu osiągnięcia korzyści materialnych. Pragnę podkreślić, że jestem niewinny, dlatego też niezwłocznie i dobrowolnie stawiłem się na posterunku policji. Od początku wyrażałem i w dalszym ciągu wyrażam swoją pełną gotowość do współpracy z wymiarem sprawiedliwości w celu jak najszybszego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji – pisze Bieniuk w swoim oświadczeniu, które wydał po tym, jak opuścił areszt.
Piłkarzowi postawiono dwa zarzuty o udzielenie środka psychoaktywnego osobom trzecim. Prokuratura orzekła również wobec niego nadzór policyjny i zakaz kontaktu ze świadkami. Nie było zarzutu związanego z naruszeniem wolności seksualnej. Bieniuk po wpłaceniu 20 tys. zł opuścił areszt.
Obrońcy modelki nie składają jednak broni i specjalnie dla nas komentują całą sytuację.
– Nasza klientka nie godzi się z twierdzeniem pana Jarosława. Uważa, że jego wypowiedzi są tylko strategią obrony. Póki co prokuratura nie umorzyła postępowania w zakresie zarzucanych przez klientkę czynów tylko ograniczyła się do postawienia zarzutów co do ich części, a jednocześnie zastosowała środki zapobiegawcze wobec pana Jarosława. Oznacza to, że cały czas trwa zbieranie materiału dowodowego. Jako pełnomocnicy będziemy zapoznawać się z aktami sprawy oraz zebranym materiałem. Dokonamy stosownej analizy, będziemy rozmawiać z klientką o obecnej sytuacji i rozważymy podjęcie odpowiednich działań procesowych – skomentował dla nas Mateusz Dończyk, pełnomocnik Ewy.
Do zatrzymania byłego piłkarza doszło we wtorek. Ofiarą miała być 28–letnia Ewa (imię zostało zmienione przez redakcję). Modelka złożyła zawiadomienie, że została przez niego „brutalnie zgwałcona”. Do zdarzenia miało dojść w nocy z piątku na sobotę w jednym z hoteli w Sopocie. – Nasza klientka podejrzewa także, że wcześniej została odurzona narkotykami – powiedział nam we wtorek Dończyk.
Ze zdjęć zamieszczonych na profilu Bieniuka na Instagramie wynika, że z Ewą zna się od 2015 roku. Już wtedy fotografowali się razem na jachcie.