"SE": - Panie Ryszardzie, dlaczego wziął pan udział w "Bitwie na głosy"? Zbigniew Zamachowski przyznał, że dla pieniędzy...
Ryszard Rynkowski: - Jestem honorowym obywatelem Elbląga, oprócz tego działam w organizacji, która wspomaga młode talenty. Poczułem się więc w obowiązku wystąpić w tym programie, a jednocześnie pokazać tych uzdolnionych młodych ludzi i trochę rozreklamować to miasto, bo na pewno na to zasługuje. Dodam jeszcze, że kwoty mojego wynagrodzenia za udział w programie, które pojawiały się w mediach, nie są prawdziwe.
- Nie bał się pan trochę, że może pan podzielić los Krzysztofa Cugowskiego w tym programie i odpaść w pierwszym odcinku? Że telewidzowie nie chcą słuchać dojrzałych artystów?
- Przede wszystkim trzeba powiedzieć, że ja już wszedłem w ten program i myśmy się już związali, myślę, że z wzajemnością. Minął miesiąc, co do łez, to był jedynie skrót tego, co działo się na castingach. Kiedy to zobaczyłem na ekranie, przed oczami stanęły mi wszystkie wspomnienia, kiedy trzeba było wybrać tę "16" i reakcje tam były niesamowite i bardzo różne. Bardzo emocjonalne i gorące, było mnóstwo łez, to mnie rozczuliło, moja emocjonalność i związanie z tym zespołem są jednak dużo większe niż te parę łez. To są ludzie naprawdę harujący, program jest bardzo napięty, mamy zaledwie parę dni na przygotowanie utworu, choreografii. Tak że nie być z nimi, nie kochać ich i nie związać się z nimi emocjonalnie, po prostu nie sposób.
- Wydaje się, że pana stosunek do udziału z czysto zawodowego przerodził się w bardzo emocjonalny, łzy na planie, wielkie emocje...
- Ja nie jestem głównym bohaterem programu. Ja oczywiście mogę im przeszkadzać albo pomagać, ale to ci młodzi ludzie grają pierwsze skrzypce. Dla widzów, którzy nie lubią mnie oglądać albo nie chcą mnie oglądać, być może będę przeszkodą na drodze do sukcesu mojej drużyny. Zwycięstwo na szczęście i na nieszczęście zależy od SMS-ów. Jeżeli widzom jakiś występ się spodoba, po prostu wyślą tego SMS-a i nie sądzę, że robią to ze względu na mnie. Zresztą z tego, co wiem, Elbląg i okolice bardzo się zaangażowały we wsparcie w ramach lokalnego patriotyzmu.
- Czy żona bywa o pana zazdrosna, tak wynikałoby przynajmniej z materiałów castingowych z "Bitwy..."
- Drugi dzień castingu trwał bardzo długo, ja z każdym spędziłem trochę czasu, rozmawiałem. Zdarzały się takie sytuacje szczególnie wśród dziewcząt, kiedy od razu podejmowałem decyzję i mówiłem "jesteś w zespole", to one dostawały jakiegoś takiego dziwnego stanu i rzucały się na mnie, próbowały mnie całować z radości. W pewnym momencie zażartowałem, że gdyby to żona widziała, toby mi dała popalić. Sandra płakała, rożne były reakcje, szczególnie dziewcząt, ale to nie ma nic wspólnego z moją żoną.
- Ryszard Junior ma już 4 lata? Jakim jest dzieckiem? Pójdzie w ślady taty?
- Kończy w swoje imieniny 3,5 roku, jest bardzo muzykalny i bardzo sprawny manualnie. Znakomicie posługuje się komputerem, wszelkie piloty do sprzętów multimedialnych nie mają dla niego tajemnic. Podczas urlopu, kiedy byliśmy we Francji u moich znajomych, zaobserwowali, że Rysio bardzo zainteresował się ich komputerem. Chcieli zawczasu schować myszkę, jednak okazało się, że on już sobie spokojnie zaczął oglądać film. Oni nie mieli bladego pojęcia, jak to zrobił.
Może wyrosnąć na muzyka, ale niech sobie rośnie na kogo chce, na razie cieszę się, że jest muzykalny, bardzo lubi słuchać muzyki i śpiewać oraz tańczyć. Na Mini Mini jest bardzo dużo programów, które on uwielbia, ogląda, śpiewa i tańczy sobie przy telewizorze.
- Co pan robi, gdy nie śpiewa? Przekopuje ogródek? Spędza czas z synem? Mieszka pan dość daleko od większych miast, nie nudzi się panu? Wkoło tylko jeziora, lasy...
- Może tak żyją ludzie, którzy mają działkę rekreacyjną i przyjeżdżają tam raz do roku i mocząc kija, odstresowują się. Ja tam po prostu mieszkam z żoną i z małym. Niektórzy mogliby uznać, że przydałby się remont, gdyż mamy lamperię całą w rysunkach Rysia, który uwielbia malować po ścianach, ale my z żoną na pewno nie będziemy tego zamalowywać, na razie. Natomiast ja żyję zupełnie naturalnie. Mam jeszcze mamę w Brodnicy, która ma 90 lat i trzyma się świetnie, ojciec odszedł już 2 lata temu. Robię zakupy mamie, robię zakupy do domu i pół dnia już mam z głowy. Drugie pół spędzam z synem, wieczorem zajmuję się muzyką. Przygotowujemy nową płytę i chcemy ją w tym roku wydać. Oprócz tego cały czas gram koncerty, teraz, kiedy trwa "Bitwa na głosy", w domu jestem praktycznie gościem. Na noc zawsze wracam do Brodnicy, do Zbiczna.