Katarzyna Dowbor wraz ze swoją ekipą odmieniła los wielu polskich rodzin. Dziennikarka pomaga potrzebującym i umożliwia im rozpoczęcie nowego oraz pozbawionego mieszkaniowych problemów życia. Tak też było i tym razem. Program "Nasz nowy dom" pojawił się w Kłudnie u pani Marianny, która samotnie wychowuje 46-letnią córkę, cierpiącą na czterokończynowe porażenie mózgowe. Kobiety były praktycznie uwięzione w pomieszczeniach, które kompletnie nie były przystosowane do ich potrzeb. Codzienne funkcjonowanie było udręką. Katarzyna Dowbor poruszona losem bohaterek wspólnie z resztą ekipy programu postanowiła im pomóc. Początkowo nic nie wskazywało na to, że w tym małym domu cokolwiek może zaskoczyć budowlańców. Pani architekt Marta Kołdej przygotowała projekt, który ekipa wprowadzała w życie. Wtedy zdarzyło się coś, co wywołało wyjątkowo nerwową atmosferę...
Przeczytaj także: "Nasz nowy dom". Rodzina żyje w bardzo trudnych warunkach. Nastoletnia Jagoda rok temu straciła matkę
Błąd ekipy programu "Nasz nowy dom"
Okazuje się, że nawet najlepszym zdarzają się wpadki. Ekipa programu "Nasz nowy dom" przeprowadziła kilkaset remontów, jednak to w Kłudnie stało się coś niespodziewanego. W wyniku błędu budowlańcom zabrakło płytek, gdyż ktoś ułożył je w niewłaściwy sposób. Brak materiałów sprawił, że prace zostały chwilowo wstrzymane.
- Trochę nam się zagęściła atmosfera - powiedziała Marta Kołdej.
Na szczęście błąd udało się szybko naprawić. W sklepie budowlanym były dostępne zapasy płytek, dzięki czemu ekipa mogła kontynuować prace. Szczęśliwie także i ten remont w programie "Nasz nowy dom" zakończył się sukcesem.