W rozmowie z Super Expressem znajomi Krzysztofa mówią, że był bardzo pracowitym, zaradnym i majętnym człowiekiem. Pachucki na co dzień prowadził gospodarstwo na Mazurach, w którym zajmował się agroturystyką i hodowlą zwierząt. Miał kilka pokoi na wynajem, które udostępniał wczasowiczom chcącym odpocząć od zgiełku miasta. Osoby z otoczenia rolnika przyznają, że interesach - jak to bywa - szło mu raz lepiej, raz gorzej.
Krzysztof Pachucki przyznał w programie "Rolnik szuka żony", że jest rozwodnikiem. Jego małżeństwo rozpadło się z powodu nadużywania przez żonę alkoholu. Rolnik przyznał, że właściwie sam wychował trójkę dzieci. Czuł się bardzo samotny, gdy wyfrunęły z gniazda i założyły własne rodziny. Dlatego właśnie zdecydował się na udział w programie TVP.
- Z żoną mi się nie powiodło. Rozeszliśmy się trzy lata temu. W tej chwili poszukuję kobiety. Miałem żonę. Nadużywała alkoholu. Później coraz więcej. Próbowaliśmy z rodziną, z dziećmi, żeby zaprzestała, ale nie potrafiła. Widziałem, że dzieci przeżywają tak samo, jak ja. Ja je wychowałem. Wcześniej też pomagałem oczywiście. A teraz już podniosłem się i wyszedłem na prostą - mówił Krzysztof w programie "Rolnik szuka żony".
Pod koniec ubiegłego roku Krzysztof poślubił Bogusię, którą poznał w programie. 53-latka zmieniła dla niego całe swoje życie i zamieszkała w jego gospodarstwie. Znajomy rodziny zdradził nam, że po śmierci Krzysztofa Bogusia została w domu męża. Towarzyszy jej syn Krzysztofa, który na co dzień mieszka w Poznaniu. Co więcej, kobieta może liczyć na pełne wsparcie najbliższych męża, którzy ją uwielbiają.
- Bogusia jest w tym domu, nie jest jej łatwo, ale ma wsparcie bliskich i sąsiadów. Uważana jest za "złotą" kobietę, która wiele wytrzymała i była największą radością Krzysztofa i lekarstwem na jego smutki - mówi nam osoba z otoczenia rodziny.
Rodzina chce też się spotkać i naradzić w kwestii podziału majątku po Krzysztofie.
- Formalności związane ze spadkiem rodzina zostawia na później, na spokojna rozmowę - mówi nasz informator.