Pierwszy udar przytrafił mu się w marcu 2007 r. Wtedy stracił częściowo mowę i władzę w prawej części ciała. Po rehabilitacji wrócił do sprawności fizycznej. Napisał autobiografię, prowadził koncerty, szykował nowe programy dla telewizji. - Ja jestem pracoholikiem. Wydawało mi się, że po oblaniu kubłem zimnej wody, jakim była ciężka choroba, w ogóle zrezygnuję ze wszystkiego i zwolnię tempo. Ale kiedy poczułem się lepiej i mój stan się ciągle poprawiał, zacząłem znów pracować - mówił kilka lat temu.
W 2015 r. zaczął mieć problemy z żołądkiem. Jego stan się pogorszył. Przeszedł drugi udar. Jednak po każdej wizycie w szpitalu, jak tylko lepiej się czuł, wypisywał się do domu. - Poruszam się z trudem, głównie leżę. Cały czas potrzebuję pomocy. Na szczęście mam pielęgniarkę, która mnie dogląda. Jestem w domu, lepiej mi tu niż w szpitalu - wyznał "Super Expressowi".
Powikłania po udarze dawały mu się we znaki do tego stopnia, że bał się wychodzić z domu, aby nie złapać jakiegoś przeziębienia. Cały czas pracował nad powrotem do telewizji. Pisał kolejne książki.W swoich czterech ścianach żył przede wszystkim tym, co kochał - muzyką.
- Ja opery słucham już tylko w telewizji. Mam dwa kanały Mezzo. Przeżywam takie emocje, że potem nie mogę spać. To są genialne rzeczy. A jeśli chodzi o polskie sprawy, to ja to już skreśliłem. Trudno się mówi. Chcieli, to mają, operę w upadku - wzdychał załamany dziennikarz.
Ale cały czas śledził również sytuację polityczną w kraju. Cieszył się z wyniku wyborów parlamentarnych.
"Serdecznie gratuluję Pani Premier Beacie Szydło, wszystkim ministrom i oczywiście Panu Prezesowi Prawa i Sprawiedliwości Jarosławowi Kaczyńskiemu, wielkiemu strategowi, wizjonerowi i wielkiemu mężowi stanu. Cieszę się, że do końca nie dał się sprowokować byłej Premier Kopacz i ludziom tak gwałtownie tracącym bezwzględną władzę... Nie słyszałem na kuli ziemskiej, aby ustępujący premier mógł tak zwymyślać nową władzę" - pisał na swoim profilu na Facebooku.
Jednak na początku 2016 r. ponownie trafił do szpitala i już z niego nie wyszedł...
- Kiedy dzwoniłem do niego dwa tygodnie temu, ledwie słyszalnym głosem powiedział: "Jestem bardzo chory, nie mogę rozmawiać", a potem usłyszałem dźwięk upadającej słuchawki. Bardzo cierpiał. Miał wycięty żołądek z powodu chłoniaka, przeszedł trzy udary. Mój Boże... to okrutne. Mam nadzieję, że już nie cierpi - wzrusza się długoletni przyjaciel Kaczyńskiego, znany dziennikarz muzyczny Bohdan Gadomski.
Zobacz: Bogusław Kaczyński planował powrót do telewizji. Powstrzymała go śmierć