Bohdan Smoleń bawił miliony Polaków, choć los zadał mu wiele bolesnych ciosów. Dopiero po 22 latach opowiedział o swojej rodzinnej tragedii i wciąż było widać, że bardzo to przeżył. W 1988 roku jego 16-letni wówczas syn odebrał sobie życie.
- To było kilkaset metrów od domu. Poszedł do kolegi, któremu pożyczył kasety kabaretu "Tey" i już nie wrócił – mówił łamiącym się głosem w programie "Niepokonani" Krzysztofa Ziemca.
Bohdan Smoleń nigdy nie dowiedział się, czemu jego syn się powiesił. Przyznał, że jako ojciec nie miał sobie nic do zarzucenia. Pytany o to, jak dowiedział się o śmierci swojego dziecka, odpowiedział:
- Ja musiałem to odkryć, pozbierać ciało, przykryć je i czekać na policję. Wszyscy czekali, co zrobię, czy zacznę płakać, czy zacznę mieć wyrzuty sumienia. Żona nie wytrzymała psychicznie, też odeszła. [Rok później popełniła samobójstwo - przyp. red.] Ona wiedziała, że jestem twardszy od niej i nie potrafiła tego zrozumieć, że ma jeszcze dwójkę dzieci, które trzeba wychować, zamartwiała sie nad jednym. Nie wiemy, czym zaskoczy nas życie, mnie zaskoczyło odejście żony. Zostaliśmy skazani tylko na siebie i uwierzyliśmy, że damy radę - opowiadał aktor.
Aktor musiał znaleźć w sobie siłę, by samodzielnie wychować dwóch pozostałych synów. Udało mu się to z pomocą rodziny. Musiał też na jakiś czas zawiesić swoją karierę. Zobaczcie niżej zdjęcia grobu Bohdana Smolenia.