Nie żyje Antoni Gucwiński. Zmarł w wieku 89 lat. Przykre wieści przekazał Jacek Sutryk, Prezydent Wrocławia. Jak napisał: - Przykry dzień we Wrocławiu. Zmarł Antoni Gucwiński - wieloletni legendarny dyrektor @zoowroclaw. Przez lata program „Z kamerą wśród zwierząt”, który prowadził wraz żoną uczył nas wrażliwości wobec naszych „braci mniejszych”. Będzie nam go ogromnie brakować. Przypominamy sytuacje z życia Gucwińskich, w których niestety nie zawsze było kolorowo. Namówić Gucwińskich na zwierzenia nie było prosto...
WIĘCEJ: Nie żyje Antoni Gucwiński z programu "Z kamerą wśród zwierząt" TVP
- Pan Antoni miał wątpliwości, nie chciał wracać do przeszłości związanej z pracą we wrocławskim zoo. I przez nieprzyjemności, które wtedy miał. Uważał, że po 15 latach może go spotkać znowu fala hejtu. Zastanawiał się, co ta książka może wnieść dzisiaj do debaty publicznej i ich życia. Wprost mi powiedział, że boi się, że ktoś po jej publikacji mógłby rzucić kamieniem w szybę ich domu. To była przesada, ale taki jest jego pogląd - powiedział Górlikowski w rozmowie z "Gazetą Wyborczą". - Trudno im się czytało części książki, w których opisuję ostatnie lata ich rządów w zoo. Ale z odwagą i dużą klasą stwierdzili, że chociaż to bolesne, to jednak leży blisko prawdy - dodał.
ZOBACZ TAKŻE: W takich warunkach żyją Gucwińscy. Wyrzucili ich z domu i z TVP po skandalu, którym żyła cała Polska
Hanna i Antoni Gucwińscy żyli w zapomnieniu. Nie mieli dzieci i mieszkali na Biskupinie, nieopodal zoo. - Żyją na uboczu, nie uczestniczą w życiu publicznym, są zapomniani. W domu mają zwierzęta: psa, jeże, papugi, żółwie, dwa koty - wyznał autor książki o Gucwińskich. Przypomniał także największą tragedię związaną z zoo. Śmierć opiekuna słonicy Birmy. - Został w 1999 roku nieszczęśliwie przygnieciony przez nią do ściany podczas sprzątania wybiegu. Zginął na miejscu. Nie wynikało to z agresji, tylko z nieuwagi pracownika - zaznaczył.
Zapytany o ich konszachty z władzą komunistyczną, stwierdził, że nie były zbyt wielkie. Przytoczył jednak ich niechlubną historię z czasów stanu wojennego.
SPRAWDŹ: Kolejny skandal niszczy życie Antoniego Gucwińskiego! Wstrząsające zdjęcia ujrzały światło dzienne!
- Ale jakie to było zaangażowanie? Hanna Gucwińska nigdy nie należała do PZPR, Antoni – tak. Jak trzy miliony Polaków. Inaczej nie mógłby kierować dużą instytucją. Tak, jeździli często za granicę. A czy Jarosław Iwaszkiewicz, Zbigniew Herbert, polscy aktorzy, rzeźbiarze i inni artyści tego nie robili? Gucwińscy jeździli na konferencje i po zwierzęta do handlarzy, w delegacji z ministerstwa. Pomagali ludziom znaleźć pracę w stanie wojennym, co nie przeszkodziło im występować w telewizji w tym samym czasie oraz zwolnić członków Solidarności z zoo, bo uważali, że otruli zwierzęta. Taka była Polska lat PRL-u, kolorowa, niejednoznaczna. Taka jest ta książka - stwierdził.