Boruc: Żona psuje mi życie

2009-07-03 17:30

Artur Boruc (29 l.) spokojnie przygotowuje się do nowego sezonu w barwach Celtic Glasgow. Chociaż niestety nie wszystkie sprawy osobiste nasz bramkarz ma poukładane. Artur po raz pierwszy opowiedział otwarcie o tym, jak doszło do rozstania z żoną i jak dziś wyglądają ich relacje.

W "Rzeczpospolitej" możemy znaleźć obszerny wywiad z Borucem. Piłkarz mówi o wielu kwestiach niezwiązanych bezpośrednio ze sportem. Po raz pierwszy w tak otwarty sposób opowiada o swojej żonie, stosunkach z dzieckiem i o tym, jak doszło do ich rozstania.

O rozwodzie, którego nie ma

"Nieprawdą jest, że to ja ją zostawiłem, bo zakochałem się w innej kobiecie. Kasia wyprowadziła się pierwsza, przed mistrzostwami Europy, powiedziała, że ma dość takiego życia. Zresztą rozstawaliśmy się już dwa razy wcześniej. Na Euro było jeszcze kulturalnie, rozmawialiśmy przez telefon, uzgadnialiśmy szczegóły rozstania. Później urodził się Alex. Beenhakker dał mi dzień wolny, żebym mógł go zobaczyć. W szpitalu rozpłakałem się ze szczęścia, myślałem, że będę mógł się z nim normalnie widywać. Podzieliliśmy majątek, dałem żonie naprawdę dużo, choćby pięć mieszkań w Warszawie. Obiecała mi rozwód, ale później z wszystkiego się wycofała. Nie potrafię sobie teraz ułożyć życia, wyciszyć się, tak jak chcę."

O tym, jak problemy osobiste wpłynęły na jego grę

"Wszystko jedno czy wychodzisz właśnie grać dla reprezentacji, czy idziesz do fabryki na szóstą rano, pewnych sytuacji nie da się przeskoczyć, zapomnieć. Szantażowania, grania na uczuciach. Chociażby takich jak wiadomość od żony, że nie zobaczę więcej swojego syna. Ona wychodzi z założenia, że jest poszkodowana, i jej jedynym zajęciem jest zepsucie mi życia. Skończyła psychologię i wie, w jaką uderzyć strunę, by nagle wszystko przestało mieć sens."

O zachowaniu żony i teściowej

"Kiedy jadę z wizytą do syna, nie mogę z nim posiedzieć sam przez dziesięć minut. Kaśka zakłada buty na obcasach tylko po to, by Alex cały czas patrzył na nią, kiedy chodzi obok. Jak wychodzę z nim na spacer, metr za mną idzie teściowa, bo boi się, że go porwę. Cała tamta rodzina uważa, że jestem niezrównoważony psychicznie, że jestem alkoholikiem. Bez przerwy mnie prowokują."

O statusie celebryty

"Ostatnio byłem na weselu siostry, na którym to ona oczywiście miała być jedyną gwiazdą, a na drugi dzień bulwarówki pisały o tym, jak pojechałem do szpitala z kimś, kto skręcił kostkę. Nie podoba mi się to, że rozpoznają mnie nawet gospodynie domowe, nie spodziewałem się, że tak będzie."

O pieniądzach

"Mają wpływ na pewność siebie, bo dobrze czuję się z tym, że mogę sobie pozwolić na pewne rzeczy. Nie wypaczyły mnie jednak, nie zmieniły. Może kiedy ktoś dostaje nagły zastrzyk gotówki, to wariuje, ale ja na swoje pieniądze ciężko zapracowałem."

O nałogach

"Czy jestem alkoholikiem? Nie piję codziennie, ale wtedy, kiedy mogę i chcę. Palę też papierosy. Niedużo. Paliłem nawet na mistrzostwach Europy, ale dobrze broniłem i nikomu to nie przeszkadzało."

O tym, co jest teraz modne

"Teraz w Boruca przywalić jest modnie. Można się wypromować na moim nazwisku, zaistnieć. Dzień beze mnie to dla dziennikarza dzień stracony. W Polsce ludzie najbardziej lubią komuś przyłożyć, zwłaszcza wtedy, gdy ten ktoś ma problemy."

Jednym słowem - mocny wywiad.

Player otwiera się w nowej karcie przeglądarki

Nasi Partnerzy polecają