Bramkarz reprezentacji Polski zachował się bardzo odpowiedzialnie - jak na starszego brata przystało, podczas imprezy cały czas trzymał rękę na pulsie. Gdy podczas tańców jedna z bawiących się kobiet przewróciła się i upadła, Artur - niepokojąc się o jej zdrowie - szybko zawiózł ją do szpitala w Siedlcach.
- Byliśmy zaskoczeni wizytą pana Artura Boruca ze znajomą - zdradził gazecie recepcjonista z izby przyjęć. - Co dokładnie jej dolegało? Tego nie możemy zdradzić. Powiem tylko, że sprawa nie była bardzo poważna - dodał pracownik szpitala.
Rzeczywiście, to nie było nic poważnego, skoro po opatrzeniu kobieta mogła wrócić na przyjęcie. Jednak - jak donosi gazeta - zrezygnowała z dalszej biesiady i wolała wrócić do domu. Za to dzielny Artur mógł dalej bawić się z gośćmi, a przede wszystkim z ukochaną partnerką Sarą Mannei, którą podczas nieobecności bramkarza zajęła się jego rodzina.