Dziś są idealnym związkiem. On nie pije, ona stworzyła mu ciepły, rodzinny dom, o którym marzył. Borys Szyc nie zawsze jednak był idealnym parterem. W wywiadzie dla "Gali" wyznał, że w czasie kiedy przesadzał z alkoholem, robił wszystko by Justyna od niego odeszła. Dziś jest jej wdzięczny, za to, że znosiła najtrudniejsze momenty jego trzeźwienia.
- Robiłem wszystko, bo mnie zostawiła. Nie chciałem jej ranić, więc zniechęcałem ją do siebie. Powiedziała mi jednak kiedyś: "Nie wierzę, ze pod tym wszystkim nie ukrywa się ten fajny i dobry chłopak, którego znałam 15 lat temu. Nie wierzę, że się rozpuścił, rozpłynął w alkoholu. On jeszcze gdzieś tam jest". Jestem jej wdzięczny, że mnie nie porzuciła i we mnie wierzyła - powiedział Borys.
Na szczęście miłość zwyciężyła i dziś aktor i jego partnerka są ze sobą szczęśliwi i planują wspólną przyszłość.
- Zanim ją poznałem, wiodłem życie kawalera. Było sporo zaniedbań, bo faceci pewnych rzeczy nie ogarniają. Wraz z jej pojawieniem się zmieniła się przestrzeń wokół mnie. Justyna zarządziła zmiany podłogi, pojawiły się piękne lustra, które rozświetliły dom. Jest nowa wygodna kanapa i wspaniały ogród, który Justyna sama zaprojektowała. Są cudowne nowe nasadzenia i światełka. To widoczne zmiany, które wprowadziła. Ale jest coś ważniejszego, a mniej widocznego: nastrój, ciepło domowe. Do tego domu chce się wracać. Justyna dba, by był klimat, żebyśmy razem jedli posiłki, razem wyjeżdżali, żebyśmy się widzieli i ze sobą spędzali czas. Justyna miłością i ciepłem wypełniła te miejsca we mnie, w których kiedyś był tylko lęk - dodał.