Szyc wie, że jego zawód wymaga poświęceń. Dlatego gdy Borys dzień za dniem występuje w warszawskim Teatrze Współczesnym, nie folguje sobie. Skupia się na pracy. Szczególnie że ostatnio gra główną rolę w spektaklu "Saszka", który zaledwie od 1 lutego gości na teatralnych deskach. Nowe wyzwanie go wyczerpuje.
Zobacz też: Borys Szyc nadal kocha Justynę!
Ale na szczęście czwartkowy wieczór był ostatnim dniem pracy na scenie. Do końca lutego Szyc ma wolne. Nic zatem dziwnego, że gdy tylko opadła kurtyna, aktor z czystym sumieniem poszedł w miasto się zrelaksować. Tuż przed godz. 22 Borys swoje kroki skierował do znanego klubu w pobliżu teatru. Tam wraz z kolegami rozluźnił się na całego... Jedna lampka złocistego napoju poganiała kolejną. Na twarzy Borysa malowało się szczęście niepojęte. Zdobił ją coraz szerszy uśmiech. Widać, że całe napięcie i stres powoli puszczały zmęczonego gwiazdora. Ale gdy wybiła północ i przyszedł czas na opuszczenie lokalu, Szyc był niepocieszony. Można powiedzieć, że wyszedł nie do końca rozluźniony, raczej nieco sztywny i z lekkim grymasem na twarzy.
Widocznie Borys potrzebuje więcej czasu na relaks...