Całonocne imprezy, hulanki, swawole i wianuszek ślicznych kobiet. Tak wyglądało do niedawna życie Borysa Szyca. Gwiazdor słynął w całej Polsce z tego, że jest duszą towarzystwa i świetnym kompanem do zakrapianych spotkań. Okazuje się jednak, że aktor chce skończyć z hulaszczym trybem życia.
- Zrobiłem rachunek sumienia. Zobaczyłem, jakie rzeczy mi się popsuły, co potraciłem - wyznaje Borys w wywiadzie dla "Vivy!".
Szyc nie ukrywa, że najwięcej w życiu stracił przez alkohol. Omal nie zniszczył swojej zawodowej kariery.
- Pewnie parę ról straciłem... - wzdycha dziś Szyc. A trzeba przyznać, że jest nad czym uronić łezkę. W końcu aktor za role w popularnych filmach zgarniał nawet 250 tys. zł! Jednak niewykorzystane szanse filmowe to niejedyny powód do zmartwień. W czasach największej beztroski Szyc postanowił pobawić się w biznesmena.
Zobacz: Taniec z gwiazdami w Polsacie. Maryla Rodowicz wystąpi w kolejnej edycji?
- Podejmowałem wiele pochopnych decyzji. Kupowałem jakieś restauracje na Mazurach, gdzie straciłem wszystkie zainwestowane pieniądze, i jeszcze spłacałem za kogoś kredyt. Generalnie to chciałbym mieć tyle, co przepuściłem - wyznaje.
Na dodatek Borys przyznaje, że wierność nie jest jego mocną stroną. Z pewnością nie tylko przez alkohol rozpadały się jego dotychczasowe związki.
- Zdarzało mi się zdradzić. W moim zawodzie mam mnóstwo pokus. ( ...) Nie powiem, żebym był przywiązany do przestrzegania czystości. Grzeszenie wręcz sprawia mi przyjemność - mówi.
Cóż, ciekawe, co na to jego obecna partnerka Justyna Jeger-Nagłowska (34 l.)?