Widok Borysa zajmującego się swoją córką Sonią rozmiękcza serce niejednej kobiety. Bo aktor z wielkim zaangażowaniem zajmuje się swoją małą pociechą. Niedawno spotkaliśmy Szyca, gdy odbierał córkę ze szkoły. Dziewczynka z wymalowanym na twarzy uśmiechem witała tatusia, który dzierżył w dłoni futerał ze skrzypcami w środku. Bo Szyc poważnie myśli o przyszłości jedynaczki - jak widać chce z niej zrobić gwiazdę. Wozi Sonię na lekcje skrzypiec do szkoły muzycznej i zawczasu uczy ją, jak pozować do zdjęć.
- Nie zawsze jestem z Sonią i to jest moim bólem - wyznał niegdyś Szyc w jednym z wywiadów. - Ale chcę, żeby wiedziała, że jestem ważny, czegoś ją uczę, coś nowego pokazuję - podkreślił.
Szyc, który od dziecka marzył o karierze aktora, tego samego dopatrzył się u Soni.
- Kiedyś nagrywałem siebie, teraz przed kamerą sadzam Sonię. Robię to, co przede mną sam Nikita Michałkow. Co roku zadawał swojej córce te same poważne pytania. Co to jest miłość, przyjaźń, wiara? Piękne są rozmowy z dzieckiem. "Jak się nazywasz?", zaczynam. Odpowie na jednym oddechu: "Sonia Szyc, jestem aktorką, gram w filmie i w teatrze". Nie uczyłem jej tego - opowiadał z dumą w jednym z wywiadów.
Niedaleko pada jabłko od jabłoni...