Ledwo co skończyły się zdjęcia do trzeciej serii "Przepisu na życie", a już do Borysa uderzają kolejni reżyserzy. Każdy go chce mieć w swojej drużynie. A aktor nie potrafi odmówić i zapracowuje się na śmierć. Niestety, zupełnie nie ma czasu na odpoczynek. Szczęśliwie Borys znalazł sposób na szybką regenerację nadwątlonych sił.
Ostatnio spotkaliśmy Szyca, gdy tuż przed próbą w teatrze skoczył na winko do restauracji. Przy makaronie z sosem sączył czerwony trunek. A gdy już napełnił żołądek, niespodziewanie uciął komara. Z założonymi rękoma i spuszczoną główką wpadł w błogi sen. Nagle ocknął się, rozejrzał niespokojnie po sali i zawołał kelnera. Najważniejsze jednak, że znów poczuł się jak młody bóg. Wyspany pobiegł do teatru.