- Powiedziałem sobie, że przestaję i koniec. Bez żadnej terapii! - wyznał Borysewicz w wywiadzie dla Radia TOK FM.
Życie muzyka rockowego zawsze kojarzyło się z wiecznie trwającą balangą, koncertami, demolką w hotelach i spragnionymi igraszek kobietami. Jednak pan Janusz powiedział "stop".
>>> Córka Borysewicza o seksaferze: Jedna z modelek chciała popełnić samobójstwo!
Punktem zwrotnym w porzuceniu nałogu był upadek ze schodów. Borysewicz przez dwa i pół miesiąca świętował swoje urodziny...
- Powiedziałem sobie, że już nie upadnę. Po moich urodzinach zostały dwie butelki whisky. Stoją u mnie w domu i patrzę na nie, żeby zapamiętać ten dzień, w którym powiedziałem "koniec!" - przyznał w wywiadzie muzyk.