Dykiel dla SE.pl: Nie dajmy się zwariować Świętom!

Se.pl: Jakie ma Pani plany na Święta?

Bożena Dykiel: Te Święta spędzę u siebie, z rodziną, jak co roku.

Zawsze tak było?

Nie zawsze. Dwa razy zdarzyło mi się z mężem spędzić Święta w ciepłych krajach, ale to zupełnie nie to. Wolimy z rodziną spędzić je razem i usiąść wszyscy razem przy stole.

Potrawy przygotowuje Pani sama czy ktoś pani pomaga?

Moje córki są swego rodzaju podkuchennymi, jak same mówimy (śmiech). Ja zarządzam, a one mi oczywiście pomagają. Na przykład Marysia zawsze kroi jarzynki i inne składniki do sałatek.

Która z potraw jest Pani daniem popisowym?

Wszyscy uwielbiają moje potrawy, ale moim popisowym daniem jest przede wszystkim śledzik w śmietanie. Uwielbiają też mój barszczyk czerwony nie gotowy, tylko robiony przeze mnie z wywaru. Ja gotuję przede wszystkim dla rodziny, to, co oni lubią, więc nie przywiązuję zbytniej uwagi do tradycji dwunastu dań na stole wigilijnym. Wędliny za każdym razem kupuję swojskie. Staram się, żeby wszystko smakowało wyśmienicie.

Rozumiem, że rozpoczęła już Pani przygotowania?

Oczywiście! Niczego nie zostawiam na ostatnią chwilę. Między innymi zakwas na barszczyk jest już gotowy.

A prezenty też już Pani kupuje?
 
Jeszcze nie, ale mam już plany. Nie znoszę tego tłoku świątecznego, kiedy ludzie robią zakupy w ostatnich dniach, także wszystko kupuję wcześniej. Nie możemy dać się zwariować tym Świętom! Ja ostatnie prezenty kupuję 19 grudnia i potem w sklepach mnie już nie ma aż do Nowego Roku. My ogólnie jesteśmy rodziną bardzo "książkową". Uwielbiamy książki i mamy ich mnóstwo. Są głównym prezentem, który kupuję. Także na przykład, wnuczek ode mnie dostanie książkę, ale od męża już samochodzik (śmiech). Uwielbia je jak każdy maluch.

Które Święta szczególnie utkwiły Pani w pamięci?

Szczerze mówiąc, to wszystkie były wyjątkowe. Najważniejsze jest dla mnie spotkanie z rodziną i wspólna Wigilia przy jednym stole.