Wasze początki nie były łatwe. Pochodzicie z Legnicy jednak wszyscy kojarzą was z Londynem…
Grzegorz: Kiedy miałem lat 13 a Rafał 10 , mama nas zostawiła i wychowywał nas sam tata. Niestety nie było różowo. Często lodówka była pusta… więc postanowiłem wziąć sprawy w swoje ręce i wyjechałem do Londynu do mojej cioci, żeby zacząć tam pracować. Pracowałem w firmie, w której składałem płyty DVD. Potem moja ciocia wróciła do Polski. Miałem 17 lat i zostałem tam sam, z kolegą... Zajęliśmy się budowlanką, jak większość Polaków. Rafał do mnie dojechał po 2 latach i pracował na zmywaku…
A potem wasze życie się odmieniło i zaczęliście poprawiać auta celebrytów...
Grzegorz: Początkowo razem z Rafałem mieliśmy plan by otworzyć tam polski sklep z szynką, chlebem, pasztetem.. ale to jest mało seksi. (śmiech) No i Rafał któregoś dnia podpatrzył w telewizji, jak oklejają w Niemczech samochód. Bo on lubił tak leżeć na kanapie i oglądać telewizję...
Rafał: Akurat wtedy miałem sklep z komputerami i włączałem telewizję by po prostu coś brzęczało…
Grzegorz: Taaaa, jasne, jasne…
Rafał: W każdym razie stwierdziłem wtedy, żeby zrobić coś z Grześkiem wspólnie. Ja jestem średnio uzdolniony jeśli chodzi o roboty manualne. Zadzwoniłem do niego i powiedziałem „Dobra Grzesiek ty będziesz robił, a ja będę szefować”.
G: No tak mną trochę zmanipulował wtedy, a że jest moim młodszym bratem, to mu wybaczyłem. Nie mogłem go tak zostawić na pastwę losu (śmiech)
R: Wynajęliśmy garaż, przeznaczyliśmy na to wszystkie pieniądze i czekaliśmy, aż ktoś się zgłosi i zajęliśmy się oklejaniem aut… i tak to się wszystko zaczęło.
Obecnie wasz kunszt można podziwiać na antenie TVN Turbo, gdzie macie swój program.
Grzegorz: To my go wymyśliliśmy wraz z reżyserem. Chcieliśmy, żeby był śmieszny z jajem. Chcieliśmy dać Polsce, taki fajny powiew świeżości. Coś więcej niż tylko przerabianie aut…Mamy fajne gwiazdy w programie i Polskie i zagraniczne: Piotrka Stramowskiego, Popka, Jurka Owsiaka. Fajnym projektem była karetka. Jurek dostał ją ze Stanów kilka lat temu. Ona stała 10 lat w krzakach, wyglądała jakby stała w bagnach. Nie mieli budżetu, by ją wyremontować. Ona nie była sprawna. Dostaliśmy ją 3 miesiące przed WOŚP. Wkopaliśmy się z tym projektem... mieliśmy budżet firmowy, który przekroczyliśmy, a potem dokładaliśmy z własnej kieszeni…
Czy po takim sukcesie sprowadzicie się teraz do Polski?
G: Zaczęliśmy poważnie myśleć, czy nie wrócić na stałe do Polski. Ja w Londynie mieszkam 14 lat. Po mojej przeprowadzce w Polsce zaczęło się dziać wiele fajnych rzeczy. No ale niestety okazało się, że pomysł z powrotem do Polki wcale nie jest taki dobry jak myśleliśmy. To nie jest łatwy kraj...
Wiecie co mi się w was najbardziej spodobało? To, że na głos mówicie to co myślą wszyscy Polacy. Czyli o ZUS-ie, podatkach… Dzięki temu wiele osób was zauważyło. Skąd ta refleksja?
Rafał: Po 11 latach mieszkania w Londynie, postanowiliśmy otworzyć biznes w Polsce. Wtedy zderzyliśmy się ze ścianą, murem. Czuliśmy się, jakbyśmy otwierając biznes mieli popełnić jakieś przestępstwo. A przecież otwierając firmę, chcesz płacić podatki, chcesz zatrudniać ludzi i dobrze żyć. Ja się nigdzie, w żadnym kraju, czy to Londynie czy Katarze nie spotkałem się z czymś takim. Wyraziłem swoje zdanie na kilku filmach i ludzie się ze mną zgodzili. Ciężko jest prowadzić w Polsce biznes, bo struktury państwa są zaprogramowane na przeciw przedsiębiorcom zamiast być dla nich wsparciem.
Co byście zmienili w Polsce?
R: Mamy tyle czasu? (śmiech). Jest co robić. Począwszy od drobnych rzeczy, takich jak ZUS. Dlaczego ja mam płacić składki na ZUS, jeżeli tego robić nie chce ja ani pracownik?! Do lekarza i tak chodzimy prywatnie. To jest paradoks. Ja bym mógł wymienić tysiąc rzeczy, które chciałbym zmienić w Polsce, ale nie taka jest moja rola na dzień dzisiejszy.
Wy w ogóle macie olbrzymią chęć pomocy innym, dlaczego?
R: Sami nie mieliśmy w życiu łatwo, ale dziękujemy Bogu za to gdzie teraz jesteśmy. Myślę, że czas po prostu się za to odwdzięczyć. Po prostu chciałbym zrobić coś dla Polaków. Zając się pomocą innym. Jak już sobie poukładam życie, a jestem od tego mam nadzieję bardzo niedaleko, to wtedy będę miał dużo czasu by pomagać innym. Uważam to za nasz obowiązek. Nie robimy nikomu laski.
Co zmieniłbyś w Polsce?
R: W Polsce zmieniłbym wiele: 500+ bym zdecydowanie zostawił. Sam program jest bardzo dobry, trafia do najbiedniejszych ludzi i naprawdę im pomaga i poprawia życie. Wyobrażam sobie jakbyśmy mieli teraz po 15 lat i tata miałby na nas te tysiąc złotych, to żyłoby się nam o wiele lepiej. Nieprzemyślane tu tylko było zdobycie zaplecza finansowego na to. Kraj jest jak bardzo dobrze prosperujący, stabilny biznes. Powinno zostać zaplanowane finansowanie projektu w taki sposób, aby nie był obciążeniem dla budżetu, a obrót pieniędzy zapewniał stabilne finansowanie programu na kolejne lata.
Co myślisz o służbie zdrowia?
R: Tam nie trzeba wiele zmieniać. Mamy świetnych fachowców,docenianych na całym świecie, Służba zdrowia powinna być po prostu dofinansowana. Może ja jestem naiwny, ale wydaje mi się, że wszystko można zmienić. Moim zdaniem obecna sytuacja jest wynikiem złej woli osób rządzących. Jestem przekonany, że gdyby dobrej woli było więcej, to sytuacja byłaby o wiele lepsza. Należy skupiać się na problemie merytorycznie, na zadaniu, na swojej pracy - nie na własnej karierze politycznej – generalnie karierę można robić w show-biznesie albo biznesie, a nie w polityce - dlatego nie lubię tego określenia.
Jakie macie plany na przyszłość?
R: Jesteśmy w trakcie nagrań do trzej edycji naszego programu, nie zamykamy się całkiem na samochody. Jesteśmy zainteresowani innymi biznesami. Grzesiek chciał zawsze pracować w telewizji. Mnie zawsze irytowała polska polityka, ponieważ z odległej perspektywy pewne rzeczy są transparentne i widać jak na dłoni co można poprawić. Niestety polityka rządzi się swoimi prawami. Na dzień dzisiejszy nie mam zamiaru pchać się w miejsce, w którym i tak nie miałbym siły przebicia ani możliwości działania. Kto wie, może kiedyś.
Chcecie być celebrytami?
R: Myślę, że to się dzieje mimowolnie ale nie chcemy. W Polsce te imprezy, ścianki - to nas nie interesuje. My się tam nie pchamy. Polski show-biznes jest plastikowy, nudny, smutny, udawany. Ludzie bardzo wysoko noszą głowę. Wydaje im się, że są nie wiadomo kim. My poznaliśmy kilku ludzi naprawdę światowych typu: Robin Williams, Rod Steward, Mark Wahlberg. Oni zachowują się naprawdę przyziemnie, a w Polsce dziewczyna, która raz pojawiła się w serialu, myśli, że jest nie wiadomo kim. W Polsce ludzie lubią pokazywać się z rzeczami, które do nich nie należą. Na bliskim wschodzie gdzie ludzie są bardzo majętni jest na odwrót. Człowiek nigdy by po ubiorze nie rozpoznał, że rozmawia z miliarderem. W Polsce ludzie wyglądają jak milion dolarów, a są biedni. To bardzo smutne i nawet żałosne, że chcą udawać kogoś kimś nie są, a chcą być. Wystarczy być sobą.
Rozpoznawalność wam pomaga?
G: Trochę tak. Ale program zrobiliśmy z wielu względów: dla naszej babci, rodziny. Każdy z nas ma jakieś swoje plany względem Polski. Ten program otworzył nam wiele drzwi, dał możliwości, abyśmy mogli realizować swoje plany. Tuning aut jest naszą pasją, lecz jest to też biznesem. Biznes sam w sobie daje nam dużo satysfakcji i frajdy. Fajnie byłoby mieć jakiś nowy projekt, coś świeżego, tj. teraz np. pod koniec wakacji będziemy organizować event motoryzacyjno-biznesowy - Odjazdowa 50 Braci Collins. To będą 3 dni szampańskiej zabawy, przejazd przez Polskę, znani ludzie itp. fajnie będzie!