Po wyjątkowo przejmującym wywiadzie, którego udzieliła była żona Kamila Durczoka, głos zabrał jego brat. Mężczyzna w rozmowie z "Faktem" zaprzeczył słowom Marianny Dufek i stwierdził, że informacje przez nią przekazane nie były zgodne z prawdą. Jego uwagę zwrócił szczególnie fragment dotyczący "genu autodestrukcji" i tego, że dziennikarza miał czekać przeszczep wątroby, do którego nie doszło, gdyż Durczok nie był nim zainteresowany.
To nie jest tak, że Kamil miał gen autodestrukcji. Kamil walczył. Raz sobie lepiej radził, raz gorzej. Od momentu, gdy została postawiona diagnoza, że jest alkoholikiem, podejmował różne próby leczenia. (...) Pomagał nam m.in. ksiądz, wiele razy bywaliśmy u niego, czasem w środku nocy... - wyznał brat Kamila Durczoka.
Brat Kamila Durczoka ujawnił, że w połowie ubiegłego roku trafił on na leczenie. Jego zdaniem dziennikarz miał więc w sobie wolę walki i chciał wyzdrowieć.
Wszyscy chórem mówili, że jeżeli Kamil nie podejmie leczenia zamkniętego, kompleksowego, to nic z tego nie będzie. Kamil twierdził, że nie tędy droga. Długo nie dopuszczał do siebie myśli, że miałby pojechać do ośrodka. Ale przyszedł taki moment, że się jednak na to zdecydował. To było w połowie ubiegłego roku. Poszedł do zamkniętego ośrodka na miesiąc. Podjął tę próbę, chciał walczyć, chciał stanąć na nogi - twierdzi Durczok w rozmowie z "Faktem".
Zarówno była żona, jak i brat zmarłego dziennikarza w swoich wypowiedziach mówili o przeszczepie wątroby. Marianna Dufek twierdziła, że Kamil Durczok go nie chciał, natomiast brat zapewnia, że nie miał on szansy na znalezienie się na szczycie listy oczekujących.
Finalnie okazało się, że dziennikarz miał niewielkie szanse na przeszczep wątroby:To, że jego wątroba nie funkcjonowała i należało ją przeszczepić, było oczywiste. Ale mój przyjaciel lekarz powiedział, że od kwalifikacji do przeszczepu jest daleka droga. W takim stanie, w którym był Kamil, na przeszczep nie było praktycznie szansy - wyznał.