Budda pozostanie w areszcie
Budda (26 l.) jest jednym z najbardziej znanych influencerów w Polsce. Na Instagramie obserwuje go 2,4 mln osób oraz tyle samo na Youtube. Zajmował się głównie tematyka związaną z motoryzacją. Cała Polska usłyszała o nim za sprawą niecodziennych akcji pomocowych oraz loterii, w których rozdawał warte nawet po kilkaset tysięcy złotych samochody. Młody youtuber działał również poza siecią i prowadził liczne biznesy.
13 października zorganizował pożegnalną loterię, w trakcie której rozdano luksusowe samochody czy dom w Zakopanem. Łączna wartość nagród wyniosła ok. 8 mln zł. Żeby wziąć udział w losowaniu nagród na ostatniej loterii Buddy, trzeba było zakupić specjalnie przygotowany e-book. Jego koszt to zaledwie 39 złotych. Ten zakup gwarantował uczestnikowi jeden los na loterię. Była także możliwość zakupu specjalnych pakietów, które zwiększały szanse na wygraną. Jak ustalił "Onet.pl" Budda na swojej ostatniej akcji w zarobił na czysto 50 mln zł.
Podczas wydarzenia youtuber po raz kolejny zapowiedział koniec swojej internetowej działalności. Czy spodziewał się już co wydarzy się za kilka godzin? W poniedziałek został aresztowany przez Centralne Biuro Śledcze Policji. Razem z nim zatrzymano dziewięć innych osób, w tym partnerkę Buddy - Aleksandrę K.
Zatrzymani oskarżeni są o pranie "brudnych" pieniędzy, wyłudzanie podatku VAT oraz organizowanie nielegalnych gier hazardowych. Kamilowi L. grozi do 10 lat pozbawienia wolności. Żaden z aresztowanych nie przyznał się do winy.
Zobacz również: Budda zatrzymany, Skiba wytknął mu jeden ważny błąd. "To trochę tak jakby sam się przyznał"
Prawnik Buddy komentuje decyzję sądu
W środę w godzinach popołudniowych Sąd Okręgowy w Szczecinie zadecydował o najbliższej przyszłości celebryty. Michał Tomala, rzecznik Sądu Okręgowego, potwierdził w rozmowie z "Super Expressem", że Budda został tymczasowo aresztowany na trzy miesiące. Prokurator złożył też wniosek o areszt dla Aleksandry K., nazywanej przez Buddę "Grażynką" oraz trzech innych zamieszanych w sprawę osób.
Z decyzją sądu nie zgadza się obrońca Kamila L., dr Mateusz Mickiewicz. W rozmowie z "Faktem" stwierdził, że "jest niewspółmierna, nieadekwatna". Podkreślił również, że są inne środki zapobiegawcze, jak poręczenie majątkowe. Warto dodać, że śledczy zabezpieczyli mienie podejrzanych, osiągające łączną wartość około 140 milionów złotych. Do tego Budda miał planować wyjazd z kraju.
Mateusz Mickiewicz zapowiedział walkę o dobro swojego klienta i zamierza złożyć zażalenie. Ma na to siedem dni.
I liczymy na to, że sąd drugiej instancji spojrzy na te argumenty. Bo niestety, biorąc pod uwagę to, że mamy tajemnicę postępowania przygotowawczego, nie mogę mówić o tym, co istotne. Nie mogę rozpowszechniać wiedzy, którą posiadam co do elementów, które są, moim zdaniem, kluczowe - poinformował.
W dalszej części komunikatu zarzucił oskarżycielom "wybiórczość przekazu". Ma również nadzieję, że sprawą jego klienta zajmie się bezstronny, niezawisły sąd.
Zaręczam natomiast, że wybiórczość przekazu stosowana przez oskarżyciela jest skrajna, a okoliczności łagodzące nie są brane pod uwagę. To będziemy podważać i liczymy na to, że bezstronny, niezawisły sąd spojrzy na tę sprawę, bez konotacji medialnych, które się pojawiły w ostatnim czasie - stwierdził Mickiewicz.
Zobacz również: Wiadomo gdzie są wszystkie auta Buddy! Może ich nie odzyskać
Oto kim jest dziewczyna Buddy. Aleksandra znana jest fanom pod pseudonimem "Grażynka"